Type and press Enter.

Pół roku w Darjeeling

dharamsala zabytki i hotele

Większość osób, którym mówiłam, że jestem w Darjeeling odpowiadało: to to istnieje?! Niektórzy przypominali sobie też wtedy film „Pociąg do Darjeeling”, w którym Darjeeling nie wystąpiło ani przez sekundę. Nawiasem mówiąc, ten pociąg wcale nie dojeżdża do Darjeeling, tylko co najwyżej do New Jaipalguri, potem jest za stromo i jeździ tylko lokalna kolejka wąskotorowa. I to nie zawsze 😉

MV5BMTM0MTQ4MTgwOF5BMl5BanBnXkFtZTcwMDA3MDU1MQ@@._V1_SX640_SY720_
No dobrze, więc po co jeździ się do Darjeeling? Ja pojechałam, bo jest tam sławna szkoła języka tybetańskiego, w której się uczyłam. Nie ma tam za dużej tybetańskiej społeczności ale kilka tysięcy ( z prawie stu tysięcy!) mieszkańców miasta to Tybetańczycy. Dzięki temu jest tu co nieco dla buddystów. Choć nie ma co porównywać z dzielnicą Boudha w Kathmandu czy Dharamsalą, można znaleźć tu parę fajnych sklepów z buddyjskimi akcesoriami, doskonale zaopatrzoną i niedrogą księgarnię na Chowraście, a także kilka fajnych świątyń buddyjskich, głównie na obrzeżach miasta.

Jeśli ktoś ma ochotę je zobaczyć w ciągu jednego dnia to niech jednak zostanie na dwa dni, bo mu się to nie uda;p Jeśli macie jeden dzień to na dole, na ulicy która dzieli bazar na pół złapcie jeepa (40 rupii) w stronę Ghoom, wysiądźcie pod Dali Gompą, idźcie spacerem do Ghoom bo są tam jeszcze ze 3 fajne świątynie z których jedna ma 100 lat a potem wróćcie jeepem do Darjeeling. Można też wrócić skrótem idącm za Dali Gompą pod górę i skręcić w prawo, żeby zobaczyć japońską stupę.IMG_4090

(wnętrze Aloobari Gompy podczas remontu)  

IMG_4069

(dróżka do Bhutia Busty Gompa)

IMG_3916

IMG_3913

( Ściany w Dali Gompie;)
Mówiąc szczerze, byłam pewna, że to właśnie po to jeździ się do Darjeeling. No bo po co? Poznani turyści w końcu mnie oświecili: dla plantacji herbaty i górskich widoków. Rzeczywiście są tu bardzo ładne widoki i rzeczywiście naokoło miasta są plantacje herbaty. Do tego z powodu wysokości jest tu odczuwalnie chłodniej, niż w indyjskich miejscowościach położonych zaledwie godzinę drogi dalej i trochę niżej, w których czasem można się ugotować. Nie dziwne, że zarówno Hindusi jak i turyści chętnie zbaczają ze szlaku żeby trochę ochłonąć. Do tego jest tu jedna z kilkudziesięciu światowych japońskich stup pokoju, zapuszczony ogród botaniczny, ośrodek pomocy dla tybetańskich uchodźców, w którym można kupić rękodzieło i popatrzeć, jak robi się np. dywany, a na wzgórzu Tiger Hill przy ładnej pogodzie faktycznie widać Mount Everest.  Na terenie ZOO jest też muzeum wspinaczki (bo pierwsza osoba, która wspięła się na Mount Everest to Szerpa z Darjeeling Tenzin Norgjal!) . W muzeum wspinaczki jest cała gablota poświęcona Yeti 🙂 Obok Chowrasty jest też góra na której jest hinduistyczna świątynia Mahakala Mandir ale co najważniejsze, mieszkają tam małpy! Ach małpy!IMG_7079

IMG_6584

(Pani maluje kartki w ośrodku pomocy dla Tybetańczyków)

Jest też kino, duży bazar i rynek (Chowrasta) na którym są drogie ale przyjemne herbaciarnie. Aha, do tego do Darjeeling stromymi górami jeździ kolejka wąskotorowa któa jest wpisana na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

zdj2

IMG_4082dd

IMG_7101

(Czerwona panda w ZOO)
A co się je w Darjeeling? Kunga! Kunga! Kunga! Boże, jaka to wspaniała restauracja 😀 Właśnie wpisałam w Internet „thukpa” i szukałam na zdjęciach takiej, jaką dają w Kundze. Thukpa to taki tybetański pomarańczowy rosołek w którym pływa dużo warzyw a w Kundze sprzedają dodatkowo thenthuk czyli thukpę z łazankami i bhatuk czyli thukpę z takimi jakby… mini gnocchi. Dobra jest też restauracja u Chińczyka wewnątrz budynku naprzeciwko ratusza (wejście między cukiernią a jakąś agencją turystyczną) , gdzie są świetne momo, niezła pizza i złe zupy. Smacznie jest też w Tom & Jerry (zupa cebulowa i spaghetti!) i w małej restauracji za kotarą po drodze do Toma& Jerrego, gdzie thukpa kosztuje z 40 rupii. Nawiasem mówiąc, po pięciu miesiącach w Darjeeling weszłam raz do Toma & Jerrego i znalazłam najnowszy numer Tygodnika Powszechnego.

W tej restauraji po drodze do Tom & Jerry za kotarą mąż właścicielki jest Japończykiem więc czsem jest w menu japońskie danie. A prawie równo po drugiej stronie ulicy po schodkach w górę jest restauracja gdzie do chowmainu dają bardzo dobre i wyjątkowe pikle z czosnkiem i chilli, sprzedają piwo i można palić. Do czego oczywiście nie zachęcam!! Byłam też ze dwa razy w tej najdroższej restauracją nad cukiernią Glenary’s i jest całkiem cłkiem, choć jest bardzo droga – obiad kosztuje z 600 rupii a z piwem i 1000. Ah zapomniałabym. Za tą restauracją u Chińczyka jest mała rodzinna restauracja gdzie thukpa też jest bardzo wyjątkowa bo z serem. Ale jest też tania bo kosztuje z 50 rupii więc często kupowałam tam sobie momo z serem (no właśnie, mają momo zserem i thukpę z serem, nigdzie indziej się z tym nie zetknęłam!) i maczam w thukpie na zasdzie kołdunów. Ach…:) Po drodze jest też restauracja tajska ale wbrew temu co twierdzi Lonely Planet, jest niezbyt tania, niezbyt świeża i niebyt czysta. Przestrzegam też przed restauracją Shangri La – moi znajomi się tam okropnie zatruli a ja jadłam bardzo przeciętne dania w dośc wysokich cenach. I nie dają do potraw chilli. Po schodkach w dół za restauracją Chińczyka jest też tybetańska restauracja gdzie wszysto jest z mięsem i sprzedają wielkie, pękate pampuchy z ostrym sosem chilli, naprawdę dobre o ile nie jest się wegetarianinem (zabrałam tam kolegę wegetarianina i powiedział „mam wrażenie, że nawet zupa wegetariańska jest tu z mięsem;p) .  Jest też restauracja w hotelu Tower View który polecają przewodniki. Hotel na pewno jest świetny ale w restauracji dostałam zamiast thukpy wodę z kluskami a zamiast herbaty wodę z Chińską herbatą z torebki. W Darjeeling!! Kiedy indziej rozpiszę się na temat rankingu najlepszych thukp jakie jadłam w życiu bo mam na tym punkcie bzika. Na wstępie powiem może tyle, że dobra thukpa jak ta z Kungi to ostre, pożywne i kolorowe arcydzieło (parę razy mi się zdarzyło być tam na zupie dwa razy dziennie: ) ) a zła thukpa to słona woda z rozgotowanymi kluskami. Tak właśnie wspominam thukpę w restauracji hotelu Tower View. Ogólnie to mam wrażenie, że rzadko thukpa za mniej, niż 80 rupii jest czymś więcej, niż wodą z kluskami. Na życzenie mogę też zaprezentować mój prywatny ranking żurków 😉 W Darjeeling jest też Pizza Hut, KFC i Dominos. W KFC nigdy nie byłam ale podejrzewam że jest tak ochydne jak wszędzie, pizzę posypują jakimś ostrym proszkiem zamiast dać sosów i o ile w Polsce wolę Pizzę Hut, to w Indiach Dominos. Ale i tak thukpa z Kungi 100 razy lepsza 😉
Gdzie spać w Darjeeling? Ja mieszkałam z rodziną Tybetańczyków, podobnie jak każdy w mojej klasie. O tym, gdzie mieszkać na dłuższą metę opowiem może kiedy indziej, przy kazji wpisu o nauce w mojej szkole. Po jakichś trzech miesiącach wyniosłam się jednak od Tybetańczyków i zamieszkałam przez przypadek w hotelu Ivy Castle.  Był tam promocja więc doba kosztowała 400 rupii (a płacąc za miesic- jeszcze mniej), poznawałam tam dużo fajnych ludzi, właściciel organizował nam wycieczki i imprezy a w chorobie przynosił lekarstwo więc czułam się bezpieczna i zaopiekowana i dobrze się bawiłam. Polecam!

IMG_6693

(wycieczka nad rzekę zorganizowana prez hotel Ivy Castle)

IMG_7052

(widok z dachu hotelu)

Wcześniej przez jakieś trzy dni spałam też w jakimś przypadkowym hotelu , który był ok ale było w nim koszmarnie zimno i kosztował 600 rupii za noc. Myślę, że w Darjeeling trzeba wybierać pokoje położone jak najwyżej, bo te na parterze są potwornie zimne bo inne budynki zasłaniają słońce a do tego prawie każdy hotel ma problem z wilgocią. Siedziałam tam pod dosłownie trzema kocami i śpiworem i nadal nie mogłam się ruszyć z zimna.
Jeśli kogoś interesuje,gdzie jest dobry lekarz, lecznica tybetańska, najfajniejsza świątynia buddyjska i sklep buddyjski, apteka, dentysta lub sklep z ubraniami, to niech da znać a chętnie napiszę;)

IMG_7013

2 comments

  1. […] Pół roku w Darjeeling […]

  2. […] na podrabiane kadzidła można się natknąć w Indiach. Mi się to po raz pierwszy zdarzyło w Darjeeling. One nawet nie były specjalnie tańsze, albo może były tańsze o 2 czy 5 rupii. Wyglądały tak […]

Comments are closed.