Type and press Enter.

Wycieczka do Bagsu

Czasem gdy siedzę w kawiarni pomiędzy jedną lekcją a drugą, ktoś się do mnie dosiada i zaczyna rozmowę. Gdy mu mówię, że siedzę w Dharamsali już dwa miesiące, pyta:

– No to gdzie byłaś?

Zgodnie z prawdą odpowiadam, że w szkole i w drugiej szkole. Spotyka się to ze zdziwieniem, bo jak można było nie odwiedzić Norbulingki, Bagsu czy Dharamkotu?! Odpowiadam wtedy, że po prostu nie miałam na to czasu, co również jest zgodne z prawdą. Chodzę na co dzień do dwóch szkół, które są od siebie oddalone o jakąś godzinę drogi (pod górę), do tego czasem chodzę też na różne przyjemne wykłady buddyjskie czy medytacje, które odbywają się w Dharamsali i dodając do tego chodzenie po zakupy (również pod górę), naprawdę nie mam czasu na wycieczki.

Ostatnio pochwaliłam się tym koledze-mnichowi, który mieszka tu już ze dwa lata. Myślałam, że mnie wyśmieje, ale pokiwał głową i powiedział

– Ja też nigdzie nie byłem.

-Dwa lata nigdzie nie byłeś? – zapytałam, trochę zdziwiona, a on potwierdził, mówiąc że, oczywiście, nie ma na to czasu.

Po tej rozmowie pomyślałam, że jednak trochę przesadzamy nie mając przez dwa lata czasu odwiedzić sąsiedniej miejscowości  i postanowiłam jednak coś zobaczyć. Szczególnie, że właśnie były 3 wolne dni w szkole z okazji nauk Dalajlamy.

Przy najbliższej okazji pojechałam więc do Bagsu. Boże, co za szczęście, że najpierw odkryłam możliwość nauki tybetańskiego, a dopiero potem Bagsu! Gdyby było odwrotnie, siedziałabym w Bagsu i nie robiła nic. Nic a nic.

W Bagsu jest duży, bardzo fajny i dzięki Waste Warriors czysty wodospad a  do tego piękny basen. Niestety, ponieważ jestem dziewczyną, w basenie nie mogę się kąpać, bo jest pełen półnagich mężczyzn z Punjabu. Duża szkoda.

wodospad_Bagsu_indie

Poza basenem i wodospadem w Bagsu mieszkają głównie hipisi, i to głównie hipisi z Izraela. Wszyscy mieszkają właściwie przy jednej ulicy, która jest pełna różnych niedorzecznych miejsc, typu centrum czytania przyszłości z kuli, sklep z akcesoriami do palenia marihuany lub  wypożyczalnia książek po hebrajsku. Wszędzie są dziwne sklepiki, w których na podłodze siedzą hipisi i uczą się gry na bębnach albo wyplatania makatek. W połowie ulicy jest świątynia hinduistyczna, i jak już ją zobaczyłam to ostatecznie przestałam się dziwić, że hipisi lubią tu przyjeżdżać, bo są w niej następujące schody:

lew_schody_indie_bagsu

Do tego obok siebie jest z 15 restauracji z kuchnią izraelską, na punkcie której mam bzika bo jest chyba jedną z lepszych na świecie.Wariat by nie chciał siedzieć w Bagsu i uczyć się czytania przyszłości z kuli.

W końcu zaczęło padać a ja spieszyłam się na zajęcia w Dharamsali, więc złapałam taksówkę za 50 rupii i z żalem wróciłam do domu.

ganeś_koza_mysz_zwierzęta_indie

One comment

  1. Ten wodospad robi ogromne wrażenie !

Comments are closed.