Bardzo nie lubię jak ktoś myśli, że tam gdzie mieszka jest beznadziejnie i nudno a na drugim końcu świata to… ho ho ! Tam to się żyje!
W każdym razie mieszkam ostatnio na Ursynowie i odkryłam, że w pobliżu domu biegnie szlak, obok którego rozmieszczone są rzeźby z końca lat ’70. Niektóre z nich już widziałam idąc do sklepu czy szukając skrzynki pocztowej, na przykład płaskorzeźbę przedstawiającą Armię Ludową na ścianie lumpeksu, który ostatnio został zamknięty.
Inne rzeźby nie są już takimi straszydłami i dlatego pewnego dnia wybrałam się na drugą stronę ulicy, żeby je zobaczyć. A przy okazji widziałam też wiele innych pięknych i ciekawych rzeczy.
Jeśli dobrze zrozumiałam trasę po której trzeba iść, to to jest rzeźba „Herkules walczący z Anteuszem”. Przeczytałam właśnie, że znakiem rozpoznawczym Anteusza było, że wzywał KAŻDEGO do zapasów. Wyobraźcie to sobie. Każdego. Jego matką była ziemia i dawała mu siłę, gdy jej dotknął. Herkules się o tym dowiedział i dlatego zadusił go w powietrzu żeby nie mógł dotknąć ziemi. No dobra, z tą wiedzą ten pomnik nie jest taki tragiczny bo widzę co się dzieje.A ten pomnik nazywa się Gołąb. Myślę, że jakby go trochę odpicować to byłby całkiem całkiemA to jest jak widać „Chłopiec na koniu”, chyba moja ulubiona rzeźba z tego zestawu.Taki samochód stoi na Ursynowie.
Podoba mi się, że na Ursynowie na pierwszy rzut oka są po prostu nudne bloki i tyle, ale jak już się przyjrzeć to jest mnóstwo akcentów takich, jak ten.
Na moje oko są to krokusy, choć krokusy nie rosną jesienią. A może się mylę? Najwyraźniej rosną.