Type and press Enter.

Czy Uber i Taxify są bezpieczne dla kobiet?

Uwielbiam jeździć Taxify, bo często kosztuje to tyle samo, co bilet autobusowy. Ostatnio miała jednak miejsce pewna dziwna sytuacja, która skłoniła mnie do zadania sobie pytania o to, czy to tak wspaniały pomysł, jak się nam wydaje.

cropped-e-book-od-7-lipca_przed.png

Wracałam Taxify z dużych zakupów. Za kierownicą siedział miły kierowca ze Wschodu, nie rozmawialiśmy specjalnie bo cała przejażdżka trwała może nawet nie 5 minut, powiedziałam tylko „lewo i prosto” czy coś takiego, żeby wiedział, jak jechać. Nie mam więc na co się skarżyć, bo szybko mnie dowiózł, gdzie chciałam, a nawet zawrócił potem żeby mi oddać mop, który zostawiłam w taksówce.

Kilka godzin później dostałam sms z obcego numeru o treści: you are a sexy girl. Najpierw byłam zbita z tropu, ale szybko się domyśliłam, że to on. Dla pewności zapytałam, i o dziwo potwierdził bez skrępowania, że tak, to mój taksówkarz o imieniu na G.

Screenshot_2018-06-16-22-18-43.png

W pierwszej chwili chciałam o tym napisać w komentarzu do jazdy, ale pomyślałam, że może jeszcze na niego kiedyś trafię, będzie zły i może mnie jeszcze gdzieś wywiezie, więc może nie powinnam. Poza tym jak ocenić w gwiazdkach szybką, miłą i okej usługę, po której dostaje się taką wiadomość? 1…? 5…? Potem pomyślałam, że w sumie to on zna mój numer, adres (odwiózł mnie pod dom) i imię, więc w ogóle może lepiej nie zaczynać. Wprawdzie jeszcze później zmieniłam zdanie, ale jak już raz się zrezygnuje z ocenienia danej podróży, potem nie można do tego wrócić, więc było za późno.

Chciałam się jednak na niego poskarżyć Taxify, bo wydaje mi się, że jak obcy koleś po pięciu minutach „znajomości” (zapewniam że po kupowaniu mopa i puszek farb w Tesco nie wyglądałam super sexy, a nasz kontakt był tak przelotny, że nawet nie pamiętam jego twarzy) wysyła takie wiadomości mi, to innych pewnie też napastuje, a nikomu takich „komplementów” od taksówkarzy nie życzę.

Wyobraźcie sobie, że dopiero jak próbowałam się skontaktować z Taxify uderzyło mnie, że to wcale nie jest takie proste. Przez aplikację nie da się wysłać wiadomości. Na stronie nie jest lepiej. To zagraniczna korporacja, która ma w Polsce jeden mail dla prasy, jeden dla wszystkich innych i cześć. Nie ma żadnego telefonu, biur gdzie można przyjść ani nic. Od razu do nich napisałam i nie dostałam odpowiedzi, choć minęło już parę dni.

I tu chciałam przejść do ogólnej refleksji. Kobiety często korzystają z tego typu przejazdów np. wieczorami czy nocą, bo uważają, że lepiej wziąć „taksówkę” i być bezpiecznym, niż tułać się po nocy i narażać na zaczepki w autobusach. Tak myślimy, bo tak to wygląda w przypadku taksówek. W taksówce jest dokument taksówkarza ze zdjęciem, numer licencji którą zdobył, bo zna to miasto, zna to miasto, bo jest tu długo, ma licencję, bo wie co robi. Na szybie jest numer do korporacji taksówkarskiej, do której można zadzwonić nawet w weekend i w nocy.

Tymczasem w Taxify nie ma specjalnie gdzie zadzwonić. Tak naprawdę nie ma tam nawet działu obsługi klienta. Korzystając z usług takiej firmy myślimy, że wsiadamy do bezpiecznej taksówki, a tak naprawdę wsiadamy do samochodu jakiegoś kolesia. Jak podają media w Taxify w Polsce, i w Uberze podobno też, większość kierowców pochodzi ze Wschodu. Nie mam nic przeciwko, ale pomyślcie o tym tak: taki kierowca mógł wczoraj zacząć pracę, jutro może ją zmienić lub wyjechać i rozpłynąć się w powietrzu. Do kogo można mieć wtedy zażalenia?

Zaintrygowało mnie w tym wszystkim, że wbrew temu, co mi się wydawało, kierowcy mają dostęp do mojego prywatnego numeru telefonu. Wydawało mi się, że wszystko się dzieje przez aplikację. Może ewentualnie może do mnie dzwonić w trakcie jazdy, ale nie po! Może po mogę wysłać mu wiadomość, jak coś zostawię w taksówce, ale do głowy by mi nie przyszło, że koleś może do mnie sobie po prostu pisać. Zapytałam o ilość dostępnych danych biuro prasowe Taxify i nie dostałam odpowiedzi. Dość świeża jest sprawa RODO i zastanawiam się, czy RODO nic nie mówi o wykorzystywaniu telefonów klientów wiele godzin po skończonej jeździe dla swojej rozrywki?

EDIT: a wyobraźcie sobie, że w końcu dostałam odpowiedź na Facebooku Taxify:

Screenshot_2018-06-19-13-35-44.png

Jak widać sprawa została potraktowana niezwykle poważnie XD Luz, pogadamy z nim 😀

Zaczęłam szukać w internecie podobnych historii. Jedna z amerykańskich dziennikarek jechała Uberem, gdy kierowca zaczął ją dziwnie zagadywać i opowiadać, że widział ją wcześniej na ulicy i zrobił jej zdjęcie. Było to dla niej niekomfortowe, więc poskarżyła się na to Uberowi. Facet został zwolniony, bo nie był to pierwszy przypadek dziwnego zaczepiania pasażerek. Kilka dni później ona i jej pracodawca dostali od kierowcy e-mail, gdzie żalił się, że chcą go wyrzucić z pracy. Zapytała Ubera, skąd jakiś kierowca, który wiózł ją parę tygodni wcześniej, ma adres jej pracy, i Uber zapewniał, że to niemożliwe. Ponieważ kierowca nadal atakował ją i jej znajomych wiadomościami, zapytała jeszcze raz. Reprezentant Ubera odpowiedział, że z poziomu aplikacji kierowca może mieć dostęp do imienia i nazwiska pasażera. Łatwo więc było mu znaleźć ją i jej znajomych na Facebooku. Historii o kierowcach Ubera, którzy prześladują pasażerki lub pozwalają sobie na dziwne wiadomości i komentarze, jest więcej. Co ciekawe, niektóre kobiety piszą o tym, że gdy odmówiły randki czy czego tam jeszcze, dostawały od nich złe recenzje w aplikacji.

Było też kilka oskarżeń o gwałt i 170 przypadków molestowania. W Polsce o molestowaniu w Uberze opowiadała jedna dziennikarka.  Zauważcie, że często osoba, która o tym mówi, to dziennikarka – mówi, bo ma komu powiedzieć i gdzie to opublikować. A co z tymi, co nie mają?

app-2941688_640.jpg

Jak widać, wszystko jest dobrze, póki jest dobrze. Jeśli coś pójdzie nie tak, może się okazać, że obcy koleś zna wasz adres, wie gdzie pracujecie (jeśli was tam woził), ma wasz numer i zna imię i nazwisko, a w ogóle to nic nie musi. O tym wszystkim się nie myśli, gdy się beztrosko zamawia przewóz. Ta w sumie niegroźna i głupia sytuacja pewnie nie sprawi, że zrezygnuję z jazdy, bo to jednak duża wygoda. Ale warto o tym wszystkim pamiętać, by nie traktować Taxify ani Ubera jak prawdziwych taksówek, gdzie wsiada się, bo w przeciwieństwie do świata zewnętrznego nic złego wtedy nie może się stać. Może, i nikt za to nie odpowiada. Ewentualnie jak autobusu, gdzie opłaca się bilet, i w zamian kierowca dowozi na miejsce, a potem odjeżdża bez słowa w swoją stronę.

Być może jednak świat nie jest tak piękny, że taksówka w Warszawie może sobie bezkarnie kosztować pięć złotych. Ale cena kusi. Ocenę, czy jest to jeden z tych przypadków, o których mój dziadek mówi “nie stać nas na rzeczy tanie”, czy może tylko się czepiam, pozostawiam każdej i każdemu z Was.

A na koniec, by nie było tak ponuro, dodam że w Polsce dostajemy histerii, jak taksówkarz czy ktoś taki zna nasz numer i wypisuje wiadomości, ale przecież nie wszędzie tak jest. Przykładowo w Szwecji Uber jest zakazany od 2016 roku (nadal w Sztokholmie i Geteborgu operuje droższy UberX) a Taxify nie ma. Jakby były, to taksówka nie daj Boże kosztowałaby w Szwecji mniej niż 500 zł i nie trzeba by na nią czasem czekać parę godzin, a wtedy życie mogłoby być znośne, więc trzeba było wycofać. Z kolei jeśli chodzi o dane osobowe, to każdego zarobki, adres, telefon, wiek i nazwisko można sobie znaleźć w internecie, i od razu jest przycisk do wysyłki kwiatów lub czekoladek, żeby żaden psychopatyczny oszołom nie miał problemu z dotarciem do swojej wybranki. Więc sami zdecydujcie, kto ma lepiej.

A z innych pogodnych tematów dotykających sytuacji kobiet na świecie:

3 comments

  1. Z Ubera korzystałam zaledwie kilka razy w życiu i zwykle za granicą, nigdy nie miałam z tym problemu. Twoja historia rzeczywiście daje jednak do myślenia. Uważam, że podstawową kwestią jest pisanie i weryfikowanie opinii – w aplikacji można sprawdzić ile kursów i jak ocenianych odbył dany kierowca, sami możemy też dodać własną ocenę, która z kolei może być pomocna dla innych. A druga kwestia to w miarę możliwości chronić swoje dane w internecie – oczywiście wiemy, że one i tak wyciekają, ale możemy chociaż ustawić na fb profil zamknięty, a wówczas średnio rozgarnięty obcokrajowiec będzie miał lekko utrudnione zadanie by namierzyć naszych znajomych, pracę etc.

    1. Dzięki za wiadomość, no wiem, żałuję, że nie udało mi się zamieścić tego komentarza, a teraz już za późno i się nie da… Cieszę się, że Ty miałaś lepsze doświadczenia:)

  2. […] ostatnio pisałam, zdarzyło mi się niedawno dostać po skończonej jeździe Taxify wiadomość od […]

Comments are closed.