Type and press Enter.

Tk Maxx – świetny sklep, w którym nic nie ma

Tk Maxx ma (przynajmniej w mojej głowie…) renomę niezwykle wykwintnego i jednocześnie przystępnego sklepu. Z tym założeniem chodzę tam od lat co jakiś czas i w sumie to już od roku czy dwóch zaczynam łapać, że tam tak naprawdę nic nie ma.

Zawsze jak tam idę, to mi się wydaje, że kupię sobie za 70 złotych buty Versace, co nigdy nie miało miejsca. Kupiłam za to raz trampki za 14 zł (były ok, no ale też kosztowały 14 zł a mnie akurat obcierały buty, więc wiecie, podobały mi się :D) i raz kowbojki, które tydzień później zaczęły… skrzypieć i ogólnie były do kitu. Naprawdę skrzypiały i wyginały im się obcasy przy chodzeniu!!!

Poza tym czasami kupuję tam jakieś prezenty, ale nie są to najpiękniejsze prezenty ani najbardziej praktyczne.

Albo czasem coś banalnego typu rajstopy, które nie urywają nóg. Aha, raz chciałam być osobą na poziomie i kupiłam tam rajstopy Calvina Kleina, jeszcze tego dnia były dziurawe i nigdy więcej czegoś podobnego nie zrobiłam.

Były też raz w drogerii Natura takie węgierskie maseczki do włosów, które kosztowały 8 zł za wielki słój. Później je widziałam raz w Tk Maxx za chyba 50 złotych…

Zdarzało mi się też tam kupować jakieś słodycze na prezent, i w 80 przypadkach na 100 okazywało się, że są to lekko zatęchłe i pokruszone ciastka lub białe ze starości czekoladki…

Tak że tak. Tk Maxx jest to świetny sklep i i tak pewnie pełna nieopartych na niczym nadziei nadal będę tam zaglądać raz do roku, ale w głębi duszy przyznajmy, że tak naprawdę to nic tam nie ma.

Chyba, że ma się 800 złotych na buty, ale wtedy można się równie dobrze obejść bez Tk Maxxa.

12 comments

  1. TK Maxx sprzedaje po zniżkach spady z różnych sklepów, także całkiem dobrych. Nie oznacza to, że wszystko co znajdziemy jest dobre. W zasadzie ogranicza nam to własny gust. W Polsce nie znalazłam w TK Maxxie ani jednej fajnej rzeczy, w Irlandii ubieram się w nim od stóp do głowy. Pierwszy raz w życiu mam 100% wełniane spodnie z kantem. I zapłaciłam za nie 11 euro. Myślałam, że to żart. Tak że ten … u mnie TK Maxx rządzi.

    1. Hmm to może ten polski to są już spady z tego irlandzkiego? Bo ja tam serio czasem siedzę godzinami i na koniec wychodzę ze skrzypiącymi
      butami 😀

      1. Całkiem być może 😁 Kiedy zaszłam tam po raz pierwszy, miałam wrażenie, że jestem w przydrogim lumpeksie.

  2. Mam podobne odczucia. Może jeszcze jakieś gadżety kuchenne są fajne i trafiają się w przystępnej cenie, ale reszta – jak wszędzie. Albo ładne i drogie albo tańsze i takie sobie.
    Co do rajstop…….jeśli chcę cieliste, to ja kupuję zawsze, ZAWSZE, w biedronce:)) Za 3,99zł. Są najlepsze, nie drą się. Inne kolory niestety przecierają się na piętach, nie drą tylko tracą kolor, ale do kozaków mogą być. Jednak te w kolorze jasny beż – naprawdę super.
    Kiedyś też się szarpnęłam na jakieś wesele, na cieniutki markowe…….nie wiem czy dotrwały do końca ślubu:)) Na weselu już zmieniałam na biedronkowe. Wadą tych biedronkowych jest tylko jedna uniwersalna grubość (nie rozmiar), chyba 15.

    1. Ha ha tak, kiedyś jakoś rajstopy za 4 złote były cienkie jak bibuła i koszmarne, teraz też kupuję za chyba 5 czy 7 złotych w Biedronce od razu parę sztuk na zapas i już głupie pomysły na kupowanie drogich rajstop mi nie przychodzą do głowy:)

  3. To ja już to stety czy niestety odkryłam i nawet nie korci mnie, żeby tam iść przy wizycie w galerii. Choć kupiłam tam kilka razy bieliznę (w tym nie do końca dobrany stanik Calvina Kleina). A “kiepskość” butów mnie rozczarowuje od lat, nie tylko tam. Byle jakie sandałki za 100-150 zł, gdzie już na dzień dobry wyłażą z nich szwy, są źle posklejane, krzywe, nie pasują na żadną stopę. Czy dziś trzeba dużo wydać, żeby mieć po prostu zwykłe, przeciętne, używalne rzeczy?

    1. No własnie… Tak też miałam stamtąd nie do końca dopasowany stanik Heidi Klum. I właśnie to zawsze tak jest z tym sklepem; że ” no dobra kosztowało 200 a jest 50 więc nie będę się czepiać że jest takie sobie, w sumie może być” 😀 A jakby się kupiło po prostu dopasowany stanik w sklepie internetowym polskiej firmy to by kosztował też 50 i nie był przymały ani w nie takim kolorze…
      Hah co do sandałków to najdroższe sandałki jakie dostałam kiedyś od mamy kosztowały chyba 200 zł i były przecenione z chyba 400 i tego dnia wieczorem odkleił się od nich pasek i go sama przyszyłam jakoś bo mi było tak głupio, bo nie mogłam pojąć jak to możliwe wogóle… Miałam poczucie że może “niewłaściwie” używałam butów. Od tamtej pory kupuję raczej takie za 49, 90 i jak się psują to je wywalam bez żalu 😀

  4. No świetnie ze nic nie ma 😊max to max

  5. Ja także raz w życiu kupiłam sobie włoskie kozaczki. Nadawały się do chodzenia w letni czas, a nie zimą. Po pierwsze tak cienka podeszwa, że każdą nierówność chodnika, każdy kamyczek można było wyczuć , a po wtóre ta piękna mięciutka skórka cholewki na mrozie robiła się sztywna i mroziła łydkę. Brr
    Pozdrawiam serdecznie

    1. Hah brzmi podobnie jak moje piękne skrzypiące buty.

  6. Nie zgodzę się 🙂 Ja mam chyba szczęście do tego sklepu, bo wyszukuję tam perełki w naprawdę niskich cenach i dobrej jakości 🙂 Trzeba się naszukać i to jest tak, że 9 razy nie ma tam nic, a za 10 wychodzę z dużymi zakupami.

    1. To pewnie ja nadal jestem przed tym dziesiątym;) Ale też zawsze chodzę z tą nadzieją:)

Comments are closed.