Type and press Enter.

Co się je na wsi naprawdę, a co w świecie fantazji?

Chciałabym tu poruszyć temat tego, co się jada na wsi zimą. Latem – wiadomo. Warzywa z ogródka! Owoce z drzewa! A zimą?

Wyobrażam sobie, co zimą na wsi jem w świecie fantazji moich koleżanek. Świeże warzywa i owoce z ogródka. Aromatyczne zioła. Eko. Slow. Wow wow wow!

Jeśli zobaczycie jakikolwiek film o wsi, poza „Konopielką”, to ludzie będą tam jedli urocze, zdrowe i kolorowe potrawy jak żywcem wyjęte z „Kukbuka”.

 

prestizowe-nagrody-za-okladki-kukbuk-a.jpg
źródło: https://www.kukbuk.pl/wiadomosci/wydarzenia/prestizowe-nagrody-okladki-kukbuk-a/

 

W rzeczywistości zimą na wsi nic nie rośnie. Z zapasów ma się ziemniaki i cebulę. Do sklepu chodzi się tak raz w tygodniu, to i pomidorów nie starczy do następnego razu. Dobrze, że jest normalny olej rzepakowy, bo oliwa dawno mi stężała w szafce z zimna. Jest taka margaryna, o której już pewnie dawno zapomnieliście, więc wam przypomnę:

 

00040879.jpg

Czasem kupuję ją w sklepie obwoźnym za chyba 1,90 zł, bo kto by się fatygował do miasta po masło i ciągle kupował nowe.

Je się dużo rzeczy zachomikowanych latem – dżemów, przecierów, ogórków. Chleb z domowym dżemem. Chleb z serem. Sosy z suszonych grzybów i cebuli.

Ja akurat jem sporo kaszy czy pszenicy, ale myślę, że pyry to najpopularniejsze danie. Jak nie ma nic, to zawsze można zrobić kluski śląskie albo placki ziemniaczane. Do tego pewnie coś ze świniny, może kura – jakieś skwarki? Tak mi się wydaje. Moją hitową potrawą są ziemniaki z patelni z kefirem. Mam w szafce jeszcze trochę jakichś rodzynek w czekoladzie, fistaszki i Flipsy.

Zabawna jest rzeczywistość gdy chodzi o dział “herbaty”. Zaczyna się od tych najlepszych zielonych herbat z wierzchu. Potem te gorsze, torebkowane z Biedronki. Na końcu szafki jest czarna herbata w torebkach jeszcze po poprzednich właścicielach. Piłam ją z sokiem z bzu czarnego, póki się nie skończył. Nie są mi też obce napoje typu gorąca woda z imbirem.

Można oczywiście się zaprzeć i jeździć codziennie do Siemiatycz na zupy i mrożone zielone herbaty, ale chyba nikomu się nie chce. Za zimno. Za drogo. Za daleko. Zima na wsi przypomina serial „Plebania” bardziej niż „Kukbuka”.

 

11 comments

  1. Tak, jak sklep jest położony daleko, to doskonale rozumie, że się po prostu nie chce. Zwłaszcza gdy za oknem zimno, deszcz, mróz itp.
    Uwielbiałam jeździć do babci latem, ale gdy raz przyjechałam do niej na ferie zimowe (a nie mieszkała w górach:-), wynudziłam się jak mops.

    1. Tak, zimą pozostają właściwie książki i… prowadzenie bloga;) Co ma też swoje plusy.

      1. Oczywiście, jeśli lato jest piękne, tak jak było rok temu, to nie tęsknię za długimi zimowymi wieczorami. Jeśli jest brzydkie, uwielbiam potem siedzieć w ciepełku z książką w ręku. Lub pisząc notkę:)

  2. dopóki jest co, to chyba nie jest tak źle 😉

    1. Hah no ja z takiego założenia wychodzę zimą na wsi 😀

  3. Ciekawe lokowanie produktu. Gdybym całe życie nie mieszkała na wsi, to pewnie bym łyknęła 😀 Pozdrawiam.

    1. myślisz że margaryna mi zapłaciła? Czy przemysławka? Niestety, tak dobrze jeszcze nie ma na świecie.
      Pozdrawiam
      Sonia

      1. Przyznam, że nie pomyślałam ani o jednym ani o drugim, tylko o tym linku na który nie kliknęłam. Sam sposób ciekawy. Pozdrawiam 🙂

        1. Linku do Kukbuka?! Już nawet linku nie można wkleić? Link pod zdjęciem daje źródło, nie mogę sobie przeklejać z Kukbuka ich zdjęć. Ludzie ,trochę mniej podejrzliwości;p Tzn nie wiem czemu miałby służyć taki link jako reklama a kliknięcie by przeniosło Cię na ładną stronę ciekawego pisma więc totalnie nie wiem o co chodzi.

  4. Coś o tym wiem, mam rodzinę na wsi, więc bez samochodu nie da rady. O wszystkim trzeba pamiętać, bo jak zapomnisz, nie ma szans wyjść do sklepu, zresztą o szesnastej zamykają wiejski sklepik, a do miasta kilkanaście km.
    Chleb mrożą, dzięki temu zawsze jest, masło podobnie i zapas jaj musi być, by nie zginąć z głodu.
    Serdeczności zasyłam

  5. Z moją skleroza jak nic umarłabym z głodu 😂

Comments are closed.