Type and press Enter.

Przygotowania do zimy na wsi

Możecie zapytać, po co wam tym zawracam głowę teraz? Odpowiedź jest taka, że teraz jest czas. Patrząc z perspektywy, w zeszłym roku miałam więcej szczęścia niż rozumu, bo pogoda była praktycznie cały czas bardzo łaskawa. Od kiedy się wprowadziłam, nie było burzy, w październiku bywało 20 stopni, a zima była niegroźna. Gdyby nie to, mogłoby być różnie.

Od razu zaznaczę, że w większości kwestii to nie było tak, że byłam abnegatem i uparłam się, żeby nie czynić niezbędnych przygotowań na czas, tylko po prostu tak wyszło.

Państwo, którzy się mieli wyprowadzić w czerwcu, wyprowadzili się w sierpniu, więc od wprowadzki ze wszystkim byłam o dwa miesiące do tyłu.

Jak ludzie mówili, że muszę już kupić drewno, to kiwałam głową, a w duchu się śmiałam, bo ledwo zdążyłam zapłacić za notariusza i się wprowadzić i nie mogło być mowy o żadnym drewnie. No, ale zdążyłam.

Jak się przygotować do zimy na wsi?

Poniższe rady są niezwykle ważne i podziękujecie mi za nie w styczniu. O jednych się trąbi ciągle, ale o innych się wcale nie mówi. To najważniejsze kwestie, które przychodzą mi do głowy, jeśli chodzi o wiejskie przygotowania do zimy.

  1. Gdy pogoda jest jeszcze piękna, może nawet zaskakująco piękna, i myśli się, przechadzając się po lesie i leniuchując na trawie: „o co im wszystkim chodzi? Jesień/zima na wsi nie jest taka zła!”, to wtedy właśnie trzeba zrobić wszystko. Jeśli teraz nie zrobisz jakiejś pozornie nieistotnej rzeczy, to później może się okazać, że trzeba stać po ciemku w śnieżycy i zgrabiałymi rękami otwierać zardzewiałą kłódkę.
  2. Zapasy na zimę – to jedna z tych rzeczy, o których się słyszy i kiwa z pobłażaniem głową. Bo… serio? W XXI wieku? Okazuje się, że serio. W dobie Żabki pod każdym oknem w mieście trudno nie mieć co jeść. Na wsi natomiast do sklepu jest wiele kilometrów, czasem jest brzydka pogoda, czasem nie ma się pieniędzy lub czasu na taką wyprawę, więc lepiej mieć coś w domu na wszelki wypadek. Jakoś tak wyszło, że od kiedy się wprowadziłam, szafki zaczęły się zapełniać ogórkami czy przecierami, ale bez jakiegoś specjalnego rozmysłu. Myślałam, że może będą dla gości i o nich zapomniałam. Innym razem kolega dał mi w prezencie worek ziemniaków, co uznałam za urocze, ale zbyteczne. Do czasu…
  3. Porządki w domu trzeba zrobić przed zimą – to moja własna rada dla tych, którzy wcale nie mają w domu tak ciepło, albo mają ciepło tylko w jednym pokoju. Banalne czynności, które latem można robić każdego dnia bez zastanowienia, zimą wymagają sporego zaparcia i nie należą do przyjemności, gdy w pewnym pomieszczeniu jest np. 5 stopni. Jak zimą ktoś mnie ma odwiedzić i pomyślę tylko o odkurzeniu w zimnych przedpokoju… to nie odkurzam.
  4. Zapas rękawiczek, ciepłych szalików i kurtek – w mieście jakby co, to można sobie w 5 minut kupić. Na wsi nie zawsze, a jak nagle okażą się potrzebne, to już będzie za późno. Dlatego warto w porę kupić wszystkie gadżety typu ciepłe kapcie i dobra kołdra, a także rękawiczki, które są ciepłe, ale jednocześnie nie grube, więc da się w nich coś robić wokół domu. A co, jak się pogubi wszystkie rękawiczki? Kiedyś poświęciłam temu osobny post🙂
  5. Istnieją urocze i niedrogie gadżety grzewcze, które osładzają zimą życie: koce elektryczne czy specjalne dmuchawy i grzejniki.
  6. Zapas drewna na zimę. Gdy wprowadziłam się do domu w sierpniu i powiedziałam komuś ze znajomych, jaka to jestem roztropna, bo zapasem drewna na zimę planuję zająć się już we wrześniu, odpowiedział: ha ha co? Ja mam drewno gotowe od maja :DZnów: miałam wiele szczęścia, ale takie szczęście nie zawsze się trafia, więc warto zrobić sobie zapas drewna, zanim zrobi się zimno i zacznie padać śnieg. Co może mieć miejsce w grudniu, ale może i w październiku.

Nawet, jak się już planuje załatwić drewno, to nic jeszcze nie znaczy, bo czasem parę tygodni trwa, zanim znajdzie się nie beznadziejne, nie drogie drewno, które jeszcze ktoś zechce przywieźć. Jest cała polityka dotycząca kupowania drewna na wsi, o której kiedyś napiszę. Także jeśli chcecie mieć drewno teraz, to powinniście zacząć się rozglądać trzy tygodnie temu 😀

Ale żeby nie straszyć tego, kto nie zdążył: nowinki technologiczne są pomocne i w tej dziedzinie. Przez wieki było się na łasce i niełasce paru chłopów z okolicy, którzy mogli drewno sprzedać lub nie, jeśli ich zdaniem za późno się zgłosiłeś. Teraz można sprawdzić na OLX i w końcu zawsze się coś znajdzie, często już porąbane, a przy tym wcale nie o wiele droższe. Jeśli macie jakąś starą szopę do rozbiórki albo meble, to może też wam ktoś je porąbać na opał. Oczywiście teraz, nie później. Można też zorganizować sobie gałęzie brzozowe z lasu na rozpałkę. Przyniesienie jednej takiej gałęzi dziennie przez sezon letni zapewni na jesień solidny zapas dobrego drewna.

4 comments

  1. Mieszkałam w środku lasu jako dzieciak i pamietam, ze na kryzysowe sytuacje (np. śnieżyca) zawsze mieliśmy żelazny zapas kaszy manny. Do tego musiała być przechowywana w zakręconym słoiku, żeby nie weszły do niej jakieś robaki. Ja kaszkę mannę z sosem malinowym uwielbiam do dzisiaj, bo kojarzy mi się z dzieciństwem.

    1. super, i dobry pomysł z tym zamykaniem, szczególnie że nie tylko robaki ale i myszy… zastosuję!

  2. Ano tak, zapas drewna na zimę to podstawa. Coś o tym wiem po 3 latach bycia wieśniakiem. W tym roku zacząłem robić zapas już na wiosnę. Warto palić drewnem suchym, takie co leżakowało conajmniej rok, albo nawet dwa lata.

  3. Dobre wskazówki na przygotowanie się do zimy na wsi. W takich miejscach jest zawsze dużo pracy, a przed zimą, zapasy choćby drewna na opał są niezbędne.

Comments are closed.