Type and press Enter.

Najlepsze rzeczy na Podlasiu

Zwykle napisanie czy nawet wymyślenie wpisu zajmuje trochę czasu. Tym razem nie. Wstałam, zaczęłam robić jajka na śniadanie, pomyślałam o tym, co jest najlepsze na Podlasiu, zaraz miałam pełną listę i oto jestem:

Jedzenie

Jedzenie na Podlasiu jest wspaniałe na każdym poziomie:

  • po pierwsze: jedzenie od sąsiadów – jajka, mleko, warzywa, miód
  • po drugie: jedzenie z targów w miasteczkach typu Siemiatycze – obok Biedronki są dwa stoiska. Facet ze stoiska po lewej wychodował parę razu cebulę, która ważyła ponad kilogram. Opowiadał, że pierwszy raz się zetknął z takimi, gdy pracował kiedyś w USA w fabryce ryb po żydowsku, i właśnie takie wielkie cebule przyjeżdżały do fabryki z Meksyku i były krojone na plastry. Państwo z drugiego stoiska miewają po 9 różnych gatunków własnych pomidorów, chilli z ogródka itp.
  • po trzecie: lokalna zdrowa, eko żywność itp. – Dary Natury, Runo z Hajnówki, miody z pasieki, manufaktury tłoczenia olejów..
  • po czwarte: rodzinne wytwórnie z tradycjami, jak np. piekarnia Podolszyńskich w Hajnówce, rodzinni producenci kiełbas itp.
  • po piąte: jedzenie w lokalnych marketach – zabieram znajomych do Arhelana czy Chortena jak do Disnaylandu.
  • Po szóste: restauracje – kombinacja ceny i jakości powala

Ceny

Jak już wspomniałam,jak chcę wyskoczyć na obiad, to bardzo często jem zupę za 4 złote i kompot za 1,50 zł i jestem bardzo szczęśliwa. Ceny większości innych rzeczy też są korzystniejsze, niż w większości regionów Polski.

Ludzie

Opowiem wam anegdotę:

Gdy przyjeżdżałam ze Szwecji do Polski, wzruszałam się w kioskach w Warszawie, bo panie wydawały mi się tak kochane i ludzkie. Ciepło robiło się na sercu, bo wszędzie w sklepie można było pożartować i pogadać. Chciałam tylko jeździć tramwajami i słuchać, jakie ciekawe, żywe rozmowy mają ludzie.

Gdy teraz przyjeżdżam z Podlasia do Warszawy, już w pociągu widzę różnicę – nikt nie zagada, nikogo nie znasz, każdy patrzy w podłogę.

Jak jeszcze nie mieszkałam na Podlasiu, przeżyłam kiedyś szok, gdy byłam tu na wycieczce rowerowej. Przyjechałam ze Szwecji i byłam przyzwyczajona do tego, że na ulicy można wyzionąć ducha i nikt nie zwróci uwagi. Gdy na rowerze robiłam sobie przerwę i przysiadałam gdzieś na poboczu na trawie, nie raz zdarzyło się, że ludzie wychodzili z domu i pytali, czy potrzebuję wody albo czegoś innego. Raz w Puszczy Białowieskiej biegaczka chciała mi pomagać, mimo że nie miała przy sobie nic poza strojem sportowym i butami.

Bezpieczeństwo

Może to kwestia małych miasteczek i wsi, a może nie, ale opuściłam gardę od kiedy mieszkam na Podlasiu, i teraz muszę się pilnować, jak jadę do większego miasta, żeby nie zostawiać torby w poczekalni, portfela na kontuarze, bo wiem, że tak się nie robi. Bezpiecznie jest też w mojej wsi, nic nie ginie, a jak pan Adam jest mi winien 2 jajka, to pamięta o tym nawet 3 miesiące później. Może powinnam nazwać raczej ten podpunkt „uczciwość”.

Przy okazji muszę powiedzieć,że na Podlasiu pierwszy raz doświadczyłam niebywałej elastyczności, jeśli chodzi o płacenie za różne rzeczy. Jakiś czas temu pan wywiózł mi szambo. Od razu poprosiłam o numer konta i miał mi go podać tego samego dnia. Miesiąc później mu o tym przypomniałam… półtora miesiąca później mi je dostarczył… wyleciało mu z głowy. Na prawo jazdy chodzę od 3 tygodni i nadal niczego nie płaciłam – a to dziewczyna która tam pracuje była chora, a to mi nie pasowało, a to nikt nie naciskał. Tak jest bardzo często i ze wszystkim i zdarzało się już, że chcąc pożyczyć zgrzewarkę od hydraulika czy zasilacz z serwisu komputerowego (co samo w sobie już było życzliwe, bo w Warszawie raczej by oczekiwali, żebyś kupił), musiałam wciskać swój dowód i kaucję, bo inaczej by nikt nie zapytał.

Duchowość

Myślałam ostatnio o tym, że np. o ile w Warszawie czy na Dolnym Śląsku jest masa ośrodków buddyjskich, spotkań medytacyjnych itp., to na Podlasiu ze świecą szukać jednego. Doszłam jednak do wniosku, że Podlasie jest już po prostu wypełnione pod korek i nie ma sensu  nic dokładać. W najbliższej wiosce od mojej jest cerkiew, kościół i synagoga, a trzeba jeszcze wspomnieć o Tatarach i śladach pogan, takich jak np. kurchany.

Nawiasem mówiąc, czy ktoś może mi powiedzieć, czy joga słowiańska o której tyle się ostatnio trąbi, to bujda, czy nie? Bardzo by mi pasowało, gdyby to nie było zmyślone, bo mi się to podoba, ale nie wiem.

Tradycja od pokoleń

To lekko jest związane z poprzednim punktem. Niektóre regiony Polski były niemal w całości wysiedlone. Podlasie cudem się ostało i większość ludzi jest „stąd”. Zresztą już kilkakrotnie w dyskusjach o tożsamości Podlasian, polskich białorusinów itp. przewijało się, że nie czują się tacy czy inni, tylko „tutejsi’.

Słuchałam ostatnio przez przypadek audycji jakiegoś kandydata na posła z Siemiatycz, który twierdził, że jego rodzina mieszka wtej samej okolicy od XV wieku i że na Podlasiu takich rodzin jest nawet kilkanaście tysięcy. Niedaleko mnie jest nawet jeden dworek, który cudem należy jeszcze do pierwotnych właścicieli. Biorąc pod uwagę polską historię, to wszystko jest ewenement i warto byłoby dać Podlasiu i jego ludziom jakiś medal dziedzictwa UNESCO czy coś.

Różnorodność

Zarówno pod względem tradycji, duchowości, kuchni, jak i prozaicznie – krajobrazów. Okolice Suwałk to technicznie też Podlasie, a krajobraz tam zupełnie inny. Ogólnie na Podlasiu przyroda jest piękna.

Niedawno pojechałam na rowerze 20 km do Mielnika. Wzięłam aparat, spodziewając się urokliwych kapliczek i drewnianych chat – jak to na Podlasiu. Przed samym Mielnikiem zdziwiłam się, bo teren jakby się pofałdował. Okazało się, że w Mielniku jest jak w Bieszczadach pod względem krajobrazu, do tego jest winnica i kopalnia kredy, więc inna ziemia, uprawy i wszystko, co mnie całkowicie zbiło z tropu. Ale ucieszyło.

Źródełka

Byłam w szoku, że nikt o tym nie mówi, a może nawet nie wie.  Życzliwy poradził mi, żebym też siedziała cicho, bo jak zacznie się o tym trąbić, to natychmiast źródełka wykupi Nestle i się skończy dzień dziecka. Dlatego bez szczegółów powiem, że na Podlasiu co krok są źródła, z których można sobie czerpać wodę. Wiele z nich to święte źródła prawosławne – zdarzało się, że woda z tych źródeł kogoś leczyła, bo jest po prostu dobra pod względem składu mineralnego i zdrowa.

IMG_20190812_171422

W ogóle to w Polsce na tzw. ścianie wschodniej jest pełno dzikich świętych źródełek i miejscowości uzdrowiskowych w górach ze źródłami leczniczej wody – serio tego nie ma w każdym kraju i jest to ewenement, a nikt jakoś o tym nie trąbi. Nic więcej nie napiszę, żeby Nestle jednak nie miało wszystkiego na tacy.

6 comments

  1. Tak piszesz o tym Podlasiu i piszesz i dopiero teraz sobie uświadomiłem, że przecież ja też jestem z tamtych stron. Moja rodzina ze strony ojca miała koedyś majątek w Horbowie, jest tam kościół parafialny z cudownym obrazem Matki Boskiej Horbowskiej, a ja sam nazywam się Horbowski…

  2. Trzeba utrzymac tajemnice przed Nestle, inaczej wykoncza srodowisko tak jak w amerykanskich miasteczkach. Brzmi niewiarygodnie, a moze ja nie mialam szczescie do milej obslugi, panie w PKP I na okeciu burczaly zle psujac mi I tak nienajlepszy humor. Musze przyznac, ze z mlodzieza to zupelnie inne doswiadczenie. Nie przeszly moje komentarze poprzednio, mam nadzieje, ze ten przejdzie.

    1. Hej, chyba nie było żadnych wcześniej?
      Pozdrawiam
      Sonia

      1. widocznie z komorki nie przechodza, bo odpowiedzialam i znowu wsiaklo.

  3. Witaj. Z tą ludzką życzliwością trochę przesadzasz. Pożyjesz parę lat i przejrzysz na oczy. Co nie znaczy, że nasze wschodnie tereny są wyjątkowe. Pozdrawiam!

  4. Pomimo, że turystyka to pieniądze, to cieszę się, że ciągle są takie regiony, które można odkrywać :). Bardzo mi się marzy by turystyczny majątek tam nie dotarł. Wiem jestem z miasta, chociaż małżonka to wiejska dziewczyna. Może kiedyś zapytamy o poradę gdy w tamte strony się będziemy wybierać 🙂 i dzięki tobie odkryjemy prawdziwych ludzi 🙂 a nie tylko atrakcje.

Comments are closed.