Zdaję sobie sprawę, że ludzie ogólnie mówią różne dziwne rzeczy, ale o Szwecji jakoś szczególnie chętnie. Na świecie jest około dwustu krajów, ale nikt się w Polsce nie powołuje na Słowację, Zambię ani Peru, za to na Szwecję ciągle. „Na przykład model szwedzki…” , „a w takiej Szwecji czy Danii…” – nie ma bez tego udanej debaty na jakikolwiek temat. Nie chodzi mi tu o mglistą, niezbyt sprecyzowaną sympatię, jak np. do Francji, o której zawsze chętnie wspomnimy w wielu różnych kontekstach, bo wiadomo – Paryż, moda, wino, literatura, jedzenie. W przypadku Szwecji jest inaczej i nie słyszę ogólnych rozmów o szwedzkiej kulturze czy ciekawych modelach Volvo, tylko raczej bardzo pozytywne lub zdecydowanie negatywne uwagi o samym kraju. Dzielą się one na dwa nurty:
Wyidealizowany:
Demonizujący:
Media nie ograniczają się tylko do tematów ogólnych, bo takie artykuły można pisać o wszystkim: o kobietach, przyrodzie, dzieciach. Weźmy na przykład dzieci:
Tak sytuację dzieci w Szwecji widzą „Wysokie Obcasy”:
A tak „Fronda”:
Katarzyna Tubylewicz w swojej nowej książce „Moraliści” pisze, że Szwecja jest nam potrzebna i gdyby nie istniała, to trzeba by ją wymyślić.
„Szwecja to wyidealizowane marzenie polskiej lewicy i postrach prawicowych konserwatystów. Dla lewicy to raj, w którym panuje społeczna równość, liberalizm obyczajowy oraz tolerancja. Dla prawicy to piekło multikulti i homoseksualnych małżeństw, w którym feministki prześladują mężczyzn. Tymczasem prawda o Szwecji nie jest jednoznaczna.
W spolaryzowanym, pękniętym na pół społeczeństwie polskim Szwecja jest ekranem, na który projektujemy nasze sprzeczne nadzieje, lęki i uprzedzenia. W tym sensie mały kraj za niewielkim morzem jest dla nas jakoś ważny. Można go podziwiać i próbować naśladować albo demonizować i ośmieszać. „
Więcej nieporozumień na temat Szwecji:
A jaka jest prawda o Szwecji?
Prawda zależy od gustu, oczekiwań i innych czynników. Szwecja ma swoje problemy, ma też wielkie plusy. Moim zdaniem w Szwecji nie jest ani tak łatwo, jak to przedstawiają maniacy tego kraju, ani nie jest tak niebezpiecznie, jak twierdzą zagorzali przeciwnicy. Przez półtora roku nic mi nie przysługiwało, musiałam na wszystko wiecznie czekać, zmagać się z biurokracją i w końcu jak cudem znalazłam jakąś pracę, to miałam już tego wszystkiego dosyć i i tak zaraz wyjadę. Z drugiej strony przez półtora roku nie miałam żadnej nieprzyjemnej przygody z imigrantami którzy rzekomo wprowadzają tu prawo szariatu, a nawet powiem więcej – bez Syryjczyków, koleżanki z Burundi czy Niemca kurdyjskiego pochodzenia z mojej klasy pewnie bym się już dawno poddała i uciekła stąd z nudów i samotności.
Na pewno warto o Szwecji rozmawiać, szczególnie gdy się nie bazuje na histerycznych czy hurraoptymistycznych bzdurkach z gazet, lecz gdy się ją już pozna samemu.
tagi:katarzyna tubilewicz moraliści, prawda o szwecji, imigranci w szwecji, jak jest w szwecji, jak jest naprawdę w szwecji, multikulti w szwecji, szwedzki model, czy w szwecji jest, w szwecji najlepiej, w szwecji najgorzej
4 comments
[…] Dlaczego ludzie tak bredzą o Szwecji? […]
Każde miejsce wygląda trochę inaczej, gdy już się tam jest. Mnie podoba się język, którego chciałabym się nauczyć oraz ich tolerancja.
bardzo dobry arytkuł
[…] więc, że jeśli ktoś wam opowiada co uważa o Szwecji albo jak jest rzekomo w Szwecji, to nieświadomie powtarza treść reklam wyprodukowanych przez […]