Type and press Enter.

Co przywieźć z Podlasia?

Jeszcze do niedawna nie było nic szczególnego, co dało się przywieźć z Podlasia. Dziś jednak się to zmieniło i takich rzeczy jest mnóstwo.

Większość z nich pochodzi z kategorii żywnościowej. Na szczególną uwagę zasługują sery. Te z Korycina są po prostu przepyszne, warto kupować je i transportować tak, żeby się nie popsuły. Kupcie więc świeże i szybko wsadźcie do lodówki, lub hermetycznie zapakowane w małe kawałki przewoźcie nie dłużej, niż kilka dni. Inny boski ser pochodzi z Wiżajn. Produkują go m.in. z kozieradką czy czosnkiem niedźwiedzim. Nie musicie się koniecznie fatygować do tych miejscowości, bo znajdziecie je w wielu sklepach w Suwałkach czy Białymstoku. Ale sprawdźcie, czy to naprawdę są te sery i czy są domowe, bo jeśli nie, to nie będzie efektu. Teraz wszystko można kupić wszędzie, więc rzeczy, których nie da się kupić wszędzie, są na wagę zlota.

ser z wiżajn smak podlasie slow food regonalne

Padłam też na widok całej gamy eko produktów z Podlasia. Okazuje się, że nie trzeba już kupować ekologicznych herbat z Niemiec czy Urugwaju za 100 złotych, bo można kupić herbatkę podlaską za… 4,80. Ja kupiłam takie na dobry humor i odkwaszającą. Kupiłam też chyba tego samego producenta pesto z czosnku niedźwiedziego. Było o wiele więcej fantastycznych rzeczy, takich jak podlaskie przyprawy czy zioła. Jeśli tak jak ja macie krewnego z Podlasia, którego zły los rzucił do dużego, europejskiego miasta, to łezka mu się w oku zakręci odb takiego prezentu.

herbatka dla dziadka dary natury
Jeśli Wasz dziadek pochodzi z Podlasia, to nie kupujcie mu tej herbaty, bo może ze szczęścia dostać zawału.

Cudownym prezentem którego nie mogłam kupić, bo byłam na rowerze i nie dowiozłabym do domu, były alkohole. Nocowałam w gospodarstwie Biebrza24 w Sztabinie, gdzie można było kupić nalewki i „bimberek biebrzański”. Wszystko to oczywiście nie kosztowało prawie nic i było wspaniałe. Ciężko mi nawet o tym pisać, bo robi mi się smutno, że nie kupiłam.

Jest też piwo Biebrzańskie, z którego 5 groszy idzie na chyba łosie. Aha, co mnie zaskoczyło, gdy dojechałam zmęczona i spocona do Krynek, to że nagle w sklepach nie było wody takiej, jak wszędzie, tylko bardzo tania woda Krynka. Jest smaczna i podbudowało mnie to, że wydobywają ją lokalnie i rozwożą do sklepów, dlatego gorąco polecam każdemu, komu się zachce pić. Krynka produkue też tonic, podróbę Mountain Dew, oranżadę w trzech kolorach, „colę”, ice tea, wody smakowe…

kiwi_lime1-kopia.ad0a8986bab20dd65b2d7ce3cc9c3d6e1.jpgoranzada-czerwona-krynla-330ml.ad0a8986bab20dd65b2d7ce3cc9c3d6e1.jpg

W Tatarskiej Jurcie w Kruszynianach sprzedawana jest woda w szklanej butelce ze specjalną etykietą „Tatarska jurta”, produkowana przez Krynkę. Ta wspaniała firma ma też oczywiście oranżady w szklanych butelkach dla tych, którzy cały rok harują tylko po to, żeby osiągnąć stan zen pod wiejskim sklepem, pijąc oranżadę ze szklanej butelki w upał i patrząc na zalaną slońcem drogę.

Żeby być sprawiedliwym dodam, że w Augustowie sprzedają już Augustowiankę i też niczego jej nie brakuje. Aha, w każdym gospodarstwie, w jakim byłam, na śniadanie oferowano niesamowite domowe kiełbasy i szynki, dlatego musicie koniecznie kupić coś podobnego, jak będziecie następnym razem na Podlasiu.

Jeśli znacie kogoś, kto nie jest zainteresowany jedzeniem, ale za to jest bardzo religijny, to w którejś z większych cerkwi kupcie mu coś ładnego, np. krzyżyk albo ikonę.