Type and press Enter.

Copywriter: jak rozpoznać okropną ofertę pracy

Zarabiam na pisaniu już prawie od dziesięciu lat i już dawno kusiło mnie, by podzielić się zgromadzoną w tym czasie wiedzą. Długo wydawało mi się, że nie wypada, bo sama dopiero zaczynam, więc co ja mogę wiedzieć. Jednak teraz myślę, że moje doświadczenia mogłyby pomóc uniknąć komuś młodszemu totalnie absurdalnych ofert pracy jako freelancer i choćby dlatego warto. Poza tym pracuję już dość długo, więc mam coraz mniejszy kontakt z największymi absurdami, więc nie jest mi już głupio o tym wszystkim pisać.

Dodam tu, że to, co piszę, dotyczy głównie, ale nie tylko branży pisarskiej – copywriterów i redaktorów. Myślę, że wielu freelancerów z innych branż też z bólem się tu odnajdzie. Oto rodzaje dziwnych ofert pracy, na które natknęłam się podczas lat prób i błędów jako freelancer:

  1. szukamy młodych = tanich
  2. szukamy młodych, bez doświadczenia = bardzo tanich.
  3. zarabiaj 300 – 6000 zł bez wychodzenia z domu… = praktycznie każdy w Polsce zarabia 300 – 6000 zł, więc nic nam to nie mówi.  Jak widzicie jakąkolwiek ofertę pisania z tak rozstrzelonymi widełkami, to z mojego doświadczenia to nigdy nie jest 6000 zł. Często takie ogłoszenia zamieszczają takie portale, gdzie się rejestrujesz i możesz wybierać sobie zlecenia i pisać. W rzeczywistości nie jest to jednak do końca takie proste… Zlecenia nie zawsze tam są, nie zawsze jest ich dużo, czasem trzeba się szybko orientować, czasem trzeba pisać w ciemno, innym z kolei razem może się okazać, że trzeba napisać tekst próbny, żeby zdobyć przywilej napisania tekstu własciwego za 15 złotych, co mija się z celem.

Stawki z tego co pamiętam są tam niskie albo bardzo niskie. Nawet przyjmując, że nie ma się akurat nic lepszego do roboty i można się skusić na teksty typu 2 zł za 1000 znaków, to tu pojawia się kolejny problem. Te teksty trzeba rezerwować pojedynczo, pisać pojedynczo, a potem przejść do kolejnego zlecenia, co samo w sobie trochę czasu zabiera, a przy takich stawkach każde zmarnowane na coś dodatkowo 5 minut sprawia, że to się w ogóle przestaje opłacać.

Jeszcze pamiętam, że tam jest często ograniczenie, że jak już zarezerwujesz tekst, to masz tylko parę godzin na jego napisanie, co sprawia że nawet nie można sobie porezerwować fajnych i zrobić w piątek wszystkie na raz jak nic lepszego nie będzie do roboty, tylko trzeba pisać od razu. Wprowadza to napięcie, które jest zupełnie nieadekwatne do sytuacji, bo o 2 złote raczej nie powinniśmy się stresować z zegarkiem w dłoni. Na innych takich portalach z kolei nie ma żadnych ograniczeń czasowych i od miesięcy wisi to samo ogłoszenie, co każe zadać sobie pytanie, czy faktycznie istnieją aż tak wyluzowani zleceniodawcy.

Kiedyś byłam na czymś takim zarejestrowana i z tego co pamiętam ze 2 razy zarobiłam po 100 czy 200 złotych i trochę to trwało. Nie wykluczam tych portali całkowicie, bo może pojawią się lepsze wersje, a poza tym sama pamiętam, że jak się ma akurat mało zleceń, to czasem lepiej skorzystać z czegoś takiego i dorobić, niż siedzieć i nic nie robić. Ale trzeba z nimi ostrożnie.

4. Wygrywa najniższa oferta = serio nie wiem jak można wygrać z kilkudziesięcioma osobami, z których wiele jest gotowe napisać scenariusz filmu za 1,50 zł. Parę razy byłam na takich stronach i pamiętam z tego stres, rywalizację i smutek, a nigdy chyba w końcu nic tam nie zarobiłam, więc moim zdaniem to nie ma sensu.

conclusion-of-the-contract-3100578_640.jpg

5. stawka 0,5 zł – 1 zł za 1000 znaków / od 1 zł za 1000 znaków = nie mam pojęcia na czym polega pisanie artykułów za złotówkę. Wydawałoby się, że im mniejsza płaca, tym łatwiejsza praca, ale tu tak w ogóle nie jest! Raz to robiłam i po paru godzinach mordęgi zarobiłam chyba 8 złotych i przestałam bo to było bez sensu. Kompletnie nie rozumiem wstawiania słów kluczowych na ślepo warszawa copywriter blog freelancer i do tego często to były jakieś totalnie randomowe tematy, o których najpierw trzeba z 10 minut poczytać, żeby w ogóle wiedzieć o co chodzi warszawa copywriter blog freelancer. Rozumiecie co mam na myśli z tymi randomowymi słowami kluczowymi?

Do tego te teksty są naprawdę specyficzne i podobno niska cena wynika z tego, że nie trzeba przy nich myśleć. Nic bardziej mylnego! Mnie naprawdę męczy pisanie zdań tego typu i musiałabym bardzo się postarać, żeby wyprodukować coś takiego:

Aby pokazać, duże mogą sobie pozwolić na wiele. Ale uważaj, przekroczenie normy nie oznacza, że można bezpiecznie. Wszystko będzie zależeć od tego, jak ty bierzesz swoje kilka centymetrów więcej, czy nie. Twój morfologii, jeśli masz dość cienkie i okrągłe, a także określa wybór sukni. Niektóre poglądy dadzą ci precyzyjnie podkreślić smukłą sylwetkę, nie dając mu arogancko gigantów.

Nie dając mu arogancko gigantów!!

Warto też pamiętać, że może i da się przestawić i pisać bez sensu i składu, ale potem jak byście chcieli napisać coś normalnego, to trzeba się przestawić z powrotem. A po paru miesiącach pisania o zabrze piece hutnicze jesień najlepsze obuwie może nie być tak łatwo.

Żeby jako tako wyżyć z czegoś takiego, nie jakoś szałowo tylko jako tako, trzeba by pisać takich tekstów 50-200 dziennie, CODZIENNIE. Wierzę, że odpowiednio zdolnej osobie jednego dnia by się udało, ale na pewno nie da się siedzieć i tłuc ich ciurkiem przez tydzień ani miesiąc.

Wreszcie na koniec – te oferty pojawiają się, bo ktoś się na to godzi. Rozumiem ludzi, którzy są w takiej sytuacji, że nie mają wyjścia, i ich nie oceniam – niech piszą na zdrowie. Ale jeśli stać Cię, żeby nie pisać 1000 znaków za 50 groszy, to moim zdaniem warto się powstrzymać również dla swojego dobra w przyszłości – nie psujmy rynku.

6. Pisanie tekstów naukowych = pisanie prac magisterskich. To nie jest koniecznie zła praca, ale warto wiedzieć o co chodzi, żeby sobie zaoszczędzić przykrości jak się nastawia na pisanie fascynujących esejów naukowych.

7. Szukamy copywritera do prowadzenia sklepu internetowego i wstawiania przedmiotów, ze znajomością Photoshopa / Szukamy dziennikarza który będzie sprzedawał powierzchnię reklamową w gazecie i prowadził marketing = może jeszcze do prowadzenia całej firmy? Jeśli ktoś szuka po prostu zajęcia, to taka oferta może być ok, ale jeśli chcesz tylko pisać, to nie ładuj się w prowadzenie sklepu i sprzedawanie powierzchni reklamowych i Bóg wie co jeszcze, bo jedna osoba nie może tego wszystkiego naraz robić dobrze. Warto zwrócić też uwagę na wynagrodzenie – jeśli szukają copywritera do tego wszystkiego, a płacą jak za samo pisanie, to lepiej tylko pisać.

8. Pisanie komentarzy na forach, które czasem w ofertach nazywa się jakoś typu “marketing szeptany” czy “marketing opinii” itp. = istnieją porządne firmy, które się takimi rzeczami zajmują w nienachalny i dobrze płatny sposób. Czasem porządni blogerzy mają akcje partnerskie z markami i to fajnie wychodzi. Ale tu nie o tym mówimy. Z tego co wiem, wiele jest firm, które pod pozorem nieźle brzmiącego “marketingu szeptanego” czy “influencer marketingu” każą wciskać hurraoptymistyczne opinie na fora od czapy jedna po drugiej. Potem jak sami chcemy się dowiedzieć czegoś o kremie czy szlifierce, to okazuje się, że każda opinia na forum to mniej lub bardziej udolna reklama, przez co sami nie wiemy już, w co wierzyć. Nie róbmy tego samego innym! Szczególnie w przypadku produktów zdrowotnych to jest nieetyczne, bo ludzie na forach naprawdę szukają pomocy i odpowiedzi na swoje prawdziwe problemy, a my im możemy swoim “marketingiem szeptanym” zaszkodzić. Nie jestem pewna, ale wydaje mi się że dla wielu porządnych pracodawców takie coś w CV to nie jest plus.

Poza tym z tego co się orientuję, to w tych gorszych firmach to naprawdę nie jest lukratywne zajęcie, tylko znowu coś typu 50 groszy za komentarz, a na każde z tych forów się trzeba zalogować i zarejestrować, więc to jest mordęga.

9.pisanie tekstów o suplementach i zdrowiu = pisanie tekstów o preparatach na porost fiuta. To nie jest stu procentowa reguła, bo zdarzają się normalne oferty, ale jakże przykro mi było, gdy kilka razy wysłałam swoje piękne CV na takie ogłoszenie i odpisano mi, że chodzi o pisanie o tabletkach na porost fiuta… W każdym razie porada praktyczna: warto na wczesnym etapie zapytać, na co te suplementy.

10. wynagrodzenie: 10 złotych za godzinę (i inne formy płacenia za godzinę) = po pierwsze minimum zgodne z prawem to chyba jest teraz w Polsce 12 złotych za godzinę i warto o tym przypominać ludziom, którzy takie ogłoszenia zamieszczają. Po drugie oferty, w których ktoś chce płacić zdalnemu freelancerowi (np. copywriterowi) za godzinę, od razu sprawiają, że włącza mi się alarm bo:

  • cały urok pracy freelancera polega na tym, że można robić to kiedy się chce. Np. jak się dostaje pieniądze za godzinę i zleceniodawca twierdzi, że tyle zajmie napisanie jednego opisu/tekstu/paczki tekstów/whatever, to nie opłaca się skończyć tekstu w 30 minut, a jak coś zajęło godzinę i 10 minut to jest się tak jakby do tyłu. Mi zawsze schodziło na te wszystkie technikalia i wypełnianie raportów z godzin pracy mnóstwo czasu, wiec w końcu mi się szybko odechciewało.
  • To, że dostaje się wynagrodzenie za godzinę lub ma się 40 godzin w tygodniu do zapełnienia, nie służy kreatywności i szybkiemu kończeniu projektów. Wręcz przeciwnie – warto się godzinami snuć i pisać wolno, co też męczy. W zwykłym życiu copywritera jak coś zajmuje innym 10 godzin ale Tobie 6, to super. Jak masz taki dzień, że napiszesz 4 wpisy na bloga, 2 teksty i 30 opisów na stronę, to wygrywasz i jutro możesz iść o 11 rano do kina, a tu właśnie nie, bo opłaca się tylko praca według szablonu.

10. Staż = kiedyś wiadomo było, co jest stażem. Można było np. pójść do gazety, zacząć od stażu, a z czasem piąć się w górę po szczeblach kariery i wiele się przy tym nauczyć. Ciągle widzę oferty staży i praktyk zdalnych w portalach. Trzeba sobie zadać pytanie, czego można się nauczyć na praktykach w portalu abc.zdrowieiuroda.blogosfera.pl? Kto miałby nas tego nauczyć?

Mam czasem wrażenie, że założyciele takich portali to cwaniaki, które żyją ze stażystów. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem będą praktyki gdzieś, gdzie faktycznie pracuje co najmniej jeden redaktor z doświadczeniem, który może ocenić naszą pracę i cokolwiek konstruktywnego o niej powiedzieć. Warto też szukać staży płatnych. Jeśli nie uda się czegoś takiego znaleźć, to moim zdaniem lepiej już zacząć od wolontariatu na stronie jakiejś organizacji pozarządowej, co przynajmniej będzie pożyteczne i wygląda w CV lepiej, niż portalozdrowiuiurodzieitrendach.kobieta.pcv.pl.

Zawsze też jak czytam te ogłoszenia, że ktoś zatrudni stażystów do pisania na swój malutki i kulawy portal, to zastanawiam się czy nie lepiej byłoby dla takiego stażysty, jakby sam założył ładnego bloga i pisał to samo, ale przynajmniej osobiście mógłby później czerpać z tego ewentualne zyski.

11. Początkowo współpraca bezpłatna, z czasem jak portal się rozwinie – płatna. = Wiem, że czasem na początku portalom jest ciężko i nie ma innego wyjścia. Myślę, że jak portal ma w sobie jakieś pozytywne przesłanie i odpowiada Wam, sami chcielibyście coś takiego czytać i o czymś takim pisać, ale nie ma gdzie, to można się w coś takiego zaangażować. Ale nie wiem czy choć jedna strona, od której słyszałam w życiu, że zatrudnia za darmo ale w przyszłości się rozwinie i zapłaci, faktycznie się rozwinęła i zaczęła komukolwiek płacić. Odpisywałam zwykle na takie oferty, że super, w takim razie zgłoszę się, jak już się rozwiną. Czasami oferują za pisanie kosmetyki, książki czy bilety do kina – jak lubicie, to to może być fajne na początku kariery. Ja kiedyś pisałam dla jakiegoś portalu i dostawałam ciągle akredytacje na festiwale filmowe, na które zawsze chciałam iść, ale wcześniej było mi żal kilku stów, to było super! Jak się cokolwiek dostaje za pracę, to ma się też nieco większą dyscyplinę i się tego nie olewa, więc jeśli to Wy kogoś zatrudniacie i jest to projekt komercyjny, to moim zdaniem lepiej płacić symbolicznie, niż wcale.

12. Oferta z Centralnej Bazy Ofert Pracy (Urzędu Pracy) =  Wiele lat przeglądam oferty pracy dla dzinnikarzy, copywriterów itp., praktycznie każdego dnia można trafić na ofertę z Urzędu Pracy i nie zdarzyło się jeszcze, by to była ciekawa oferta. Już od dawna ich nawet nie czytam, ale z tego co pamiętam zawsze była tam mowa o pensji minimalnej niewiele wyższej niż 1000 złotych, a przy tym oczywiście zawsze trzeba jeździć do biura na 8 godzin.W ogóle sama forma ofert jest dla mnie podejrzana, bo nie ma tam nigdy ani słowa o tym jaka gazeta, jaki dziennikarz itp., tylko nieprawdopodobne ogólniki. Poniżej przykład autentycznej oferty tego typu:

Rodzaj umowy:
Nie dotyczy

Praca tymczasowa oferowana przez agencję:
NIE

Wymiar etatu:
1

Zmianowość:
jedna zmiana

Liczba godzin pracy w tygodniu:
40

Data rozpoczęcia:
23.03.2018

Liczba miesięcy:
6

Stypendium brutto

: 997,4 PLN

System wynagradzania:
nie dotyczy

Zawód:
dziennikarz

Wymagania

Wymagania konieczne

Wykształcenie:
średnie ogólnokształcące

Znajomość języków:
Zawód:
Staż pracy w zawodzie:
Umiejętności i uprawnienia:
prawo jazdy kat B

To akurat staż, ale wiele jest ofert pracy i tam zarobki są maksymalnie dwa razy wyższe, a i to rzadko. Nie jestem pewna, czy te oferty są na poważnie, bo trudno uwierzyć, żeby ktoś masowo zamieszczał oferty pracy jako dziennikarz z zarobkami gorszymi niż w Biedronce. Nie wiem, o co tu chodzi.

13. To jest mój protip: jak jakaś oferta pracy pojawia się regularnie co parę tygodni/ miesięcy od lat, to uciekajcie! Tego na początku nie da się wiedzieć, i wtedy pewnie odpowiecie na te ogłoszenia, ale potem już będziecie wiedzieć, i zaczniecie je rozpoznawać. Nie mówię o wielkich spółkach medialnych, które się rozwijają i rozrastają, więc siłą rzeczy ciągle szukają kogoś nowego. Podam przykład: jest np. pewne wydawnictwo z Warszawy, które zamieszcza tą samą ofertę dosłownie co miesiąc od kiedy pamiętam! Poszłam do tego wydawnictwa na 5 dni jak miałam 19 lat i to było nieporozumienie. Spotkałam później koleżankę z gimnazjum, która spędziła tam pół roku i była zniesmaczona. Nie wyobrażam sobie, ile osób od tamtego czasu się tam musiało przewinąć, ale byłby to materiał na świetny reportaż. Jeśli ktoś co miesiąc szuka osób na to samo stanowisko, to znaczy że jest tam niezbyt fajnie i nikt nie może wytrzymać.

10 comments

  1. […] POZNAĆ, ŻE ZE WSPÓŁPRACY NIC NIE BĘDZIE i trochę bardziej nakierowany na branżę pisarską: PO CZYM ROZPOZNAĆ OKROPNĄ OFERTĘ PRACY). Mi się w ciągu dziesięciu lat i setek zleceń zdarzyło dosłownie z cztery razy, że były […]

  2. Masz rację, mamy identyczne wnioski 🙂

    1. Hah może powinnyśmy zrobić pakiet z tych naszych postów, żeby ludzie mieli komplet 😉

  3. […] Jak rozpoznać okropną ofertę pracy? […]

  4. […] nich korzystam, inne wypróbowałam i mi się nie spodobały. Kiedyś już zahaczyłam o ten temat w poście o okropnych ofertach pracy, ale potraktowałam go wtedy powierzchownie i nie o wszystkim wspomniałam. Strony te opierają […]

  5. Ten przykład, który wstawiłaś, wygląda jak z mieszarki. Widać ktoś nie przyłożył się do pracy nad tekstem synonimizowanym i po wrzuceniu do maszyny (losującej) wyszło takie coś 😊
    A co do tematu właściwego, większość miałam (nie)szczęście poznać, nawet chciałam sama z siebie iść na taki darmowy staż. Na szczęście się opamiętałam. A że można spokojnie nie myśleć przy pisaniu, to dobrze wiem. Mam takich pisaków w zespole i korekta/redakcja ich prac to droga przez mękę…

    1. To cieszę się, że nie tylko ja trafiam na te oferty bo czasem się już zastanawiałam … 😀

  6. […] kiedyś już o okropnych ofertach pracy dla copywritera, jak i o rodzajach zleceń, z których nigdy nic nie wychodzi. To takie typowe […]

  7. […] kiedyś już o okropnych ofertach pracy dla copywritera, jak i o rodzajach zleceń, z których nigdy nic nie wychodzi. To takie typowe […]

  8. […] nich korzystam, inne wypróbowałam i mi się nie spodobały. Kiedyś już zahaczyłam o ten temat w poście o okropnych ofertach pracy, ale potraktowałam go wtedy powierzchownie i nie o wszystkim wspomniałam. Strony te opierają […]

Comments are closed.