Ciągle słyszę o serialach, które MUSZĘ obejrzeć.
Musisz to obejrzeć! Musisz tamto obejrzeć!!
Nie wiem jak na was to działa, ale na mnie średnio, bo nic nie muszę, a co gorsza jak już próbuję, to często okazuje się, że szkoda było mojego czasu.
Seriali są setki, a rocznie dochodzi pewnie kilkadziesiąt kolejnych i naprawdę szkoda Waszego czasu na większość z nich. Osobiście staram się nie podchodzić do takich, które mają kilkanaście sezonów, a każdy odcinek trwa godzinę, bo mam jeszcze inne cele życiowe poza kwitnięciem na kanapie. Dlatego poniżej dla odmiany chciałabym Was uspokoić: tych seriali wcale nie musicie oglądać, niezależnie od tego, co mówią Wasi znajomi z oceanami czasu wolnego. Postaram się nie spoilerować, a tam gdzie spoileruję, to po to, by zaoszczędzić Ci czasu.
Seriale, których nie musisz oglądać:
Orange is the new black – to bardzo fajny serial, ale nie musisz oglądać wszystkich sezonów, bo wcale aż tak dużo się tam nie dzieje. Myślę, że warto obejrzeć pierwszy sezon, bo to faktycznie rewolucja w tym, jak opowiada się w telewizji historie kobiet. Na pewno nie musisz oglądać sezonu piątego. Ja oglądałam szósty bez oglądania piątego i żyję. Aha, szósty w sumie też nie był aż tak fascynujący.
Last man on earth – Ech, fantastyczny pomysł (po epidemii na ziemi pozostaje ostatni człowiek), ale serial jest dziecinny do kwadratu. Ponieważ szanuję Twój czas od razu powiem, że nie musisz tego oglądać. Wbrew pozorom nic ciekawego się nie wydarzy. Sporo opuściłam, ale potem oglądałam jakieś ostatnie odcinki i nic mnie nie ominęło. Ta irytująca baba w końcu zachodzi w ciążę z irytującym facetem.
Gotowe na wszystko – kiedyś byłam u ciotki, nudziłam się i obejrzałam w jeden dzień cały sezon, bo nic innego nie było do roboty. Serial jest niezwykle wyrachowany, bo od pierwszych odcinków obiecuje ujawnienie fascynującej tajemnicy, której – przynajmniej w tym sezonie, który oglądałam, a to nie był nawet jeden z pierwszych – nie ujawnia. Nie wiem, czy w końcu się okazuje, kto zabił, ale ponieważ jeden sezon trwa z dziesięć godzin, a jest ich osiem, to proszę sobie to darować.
Lost – Ogólnie jak zobaczyłam, że na wyspie rozbili się akurat sami ludzie o wyglądach modeli + jeden grubszy dla „równowagi”, to się trochę zniechęciłam, ale jak kolega powiedział mi, że po 121 odcinkach zagadka nie zostaje w sumie wyjaśniona, to już sobie dałam spokój. Kiedyś jeszcze włączyłam jakiś odcinek z drugiego sezonu, ale to co się tam działo było tak nieprawdopodobne, że nikomu nie polecam.
Weeds – to jest niby śmieszne i urocza jest główna aktorka, ale nie ma chyba sensu oglądać więcej niż parę odcinków. Mnie nigdy nie kusiło.
Pakt – to był bardzo ciekawy serial, który mnie trzymał w napięciu, ale kończy się w tak idiotyczny sposób, że aż chciałam cały wpis o tym robić. Jest to całkowicie nieprawdopodobne i od czapy. Drugi sezon jest już w ogóle do niczego.
Mad Men – to jest dosyć ciekawe, ale nie na tyle, żeby trzeba było oglądać więcej niż sezon.
Gossip Girl – współczuję każdemu, kto to ogląda. Nie zdzierżyłam odcinka.
Walking dead – widziałam pół odcinka i naprawdę się wynudziłam. Strasznie to poważne i nie bardzo się chce wiedzieć, co dalej.
Tudorowie – ten goguś
Gra o Tron – no jest to oczywiście wspaniały serial, i dlatego tak wstyd przyznać na głos, że jest również momentami dość nudny. Te przemowy przy blasku świec… Czasem z sezonu na sezon zdarzyło mi się zapomnieć, że np. ktoś już zdążył dawno umrzeć.
House of cards – podobno jest to szalenie interesujące, ale jakoś nie dla mnie.
Stranger Things – pierwszy sezon mnie bardzo interesował i myślę że można obejrzeć, ale szczerze mówiąc zaczęłam jeden odcinek z drugiego sezonu i na więcej szkoda mi czasu.
Miasteczko Twin Peaks – to jest faktycznie wspaniały serial, ale jak ktoś nie ma czasu, a wszyscy dookoła wmawiają mu, że MUSI obejrzeć go od deski do deski, to przypominam, że po tych czterdziestu godzinach i tak się nie dowiesz, kto zabił, więc można powiedzieć, że na swój sposób szkoda czasu. Ja obejrzałam ze trzy odcinki i mimo to żyję. Choć jakbym miała kilka żyć, to w jednym bym poświęciła te cztery dni i obejrzała całość.
Dr House – jakoś nigdy nie mogłam znieść jak on się wiecznie mądrzy.
Suits – słuchałam kiedyś przez ramię jak ktoś to oglądał i wydało mi się to żałosną Modą na Sukces w garniturkach.
The Crown – tak bardzo jak interesuje mnie Downtown Abbey i wszystkie inne seriale historyczne, tak ten jakoś spłynął po mnie jak woda po kaczce. Widziałam może ćwierć odcinka. Poza tym królowa Elżbieta żyje, więc wydaje mi się to dziwne robić o niej serial. No i po co to oglądać, jak wiadomo co się wydarzy?
11 comments
mogę się obyć bez żalu 😉
Swoją drogą, narażasz się fanatykom Gry o Tron.
Wiem, ale może nie zdążą przeczytać, bo mają do obejrzenia przecież analizy drugiego planu najnowszych odcinków na Youtubie
Z wszystkich wymienionych obejrzałam tylko doktora House’a i Desperate Housewives. Oba całkiem przyjemne, pamiętam że na tym drugim ćwiczyłam angielski oglądając w oryginale, a pierwszy podbił moje serce cytatem “Ludzie mówią, że nie da się żyć bez miłości, a tu się okazuje, że powietrze jest jednak ważniejsze”. 😉
Tak więc jestem żywym przykładem, że można tych (i wielu innych) serialów nie oglądać i żyć. I to całkiem szczęśliwie. 🙂 Ale ja ogólnie mało czasu spędzam przed ekranem, to znaczy to co muszę w pracy odsiedzieć przed komputerem w zupełności mi wystarcza…
ale za to Breaking Bad musisz 🙂
Oglądałam:) Wprawdzie na koniec już mnie irytował ten bohater i ciągłe mordy i nic po tym nie pozostało w mojej pamięci, ale to był mój pierwszy serial obejrzany w łóżku ciągiem więc mam sentyment.
Jak to dobrze, że nie oglądam seriali. Nic mnie nie ominęło.
Jeden raz dawno temu oglądałam, ale te renifery chodzące po ulicy na Alasce były najwspanialsze i do tej pory pamiętam.
Serdecznie pozdrawiam
Dokładnie:) Nic Cię nie ominęło, także spoko 🙂
Pewnie, że bez niektórych można żyć, tylko co to za życie 😛 😉 a tak serio ciężko o dobry serial a ten zły potrafi wciągnąć nawet jak najlepszy 😛
[…] dla rozluźnienia tu znajdziesz seriale, bez których można się z powodzeniem obyć. Spoiler: są i brytyjskie. Są i o […]
[…] dla rozluźnienia tu znajdziesz seriale, bez których można się z powodzeniem obyć. Spoiler: są i brytyjskie. Są i o […]