Są pewne strategiczne, prawda… gałęzie… gospodarki i kultury… i taką gałęzią jest z pewnością sztuka cyrkowa.
Tak przynajmniej myśli sobie człowiek, gdy się po raz pierwszy dowiaduje, że:
🤡Szkoła cyrkowa w Julinku to nie jest jakaś tam szkoła, ale Państwowa Szkoła Sztuki Cyrkowej w Julinku.
🤡Nie posiada swojej własnej strony, tylko stronę z orłem białym na serwerze gov.pl.
🤡Ze strony tej nie sposób dowiedzieć się niczego: wydziały, koszty, wymagania. Jak wygląda rekrutacja? Po prostu pewnego majowego dnia, z tobołkiem zarzuconym na plecy, pogwizdując, zjawiasz się przed bramą…
🤡Jest natomiast taki plakat (i nie, nie odsyła on do niczego ani o niczym więcej nie informuje, te dwa błazny, wąsacz i 4 słowa to jest cała informacja na temat rekrutacji):
Podobno to Lenin zażyczył sobie, by sztuka cyrkowa stała się jedną z wiodących gałęzi sztuki w Związku Radzieckim, rozpoczynając rozbudowany program nauki sztuki cyrkowej. Na jego sukces złożyły się słynna rosyjska szkoła gimnastyczna z jednej strony i luźne traktowanie praw ludzi czy zwierząt – z drugiej.
Układ gwiazd sprawił, że myśl Lenina miała tysiąc kilometrów dalej i kilkadziesiąt lat później efekt w postaci powstania w 1966 r. Państwowej Szkoły Sztuki Cyrkowej w Julinku.
Niejedna moja przyjaciółka za czasów licealnych marzyła, że pójdzie na studia do „szkoły klaunów”. I jest w tym coś pocieszającego, że jest to Państwowa Uczelnia. Może i ja jeszcze pójdę, żeby zrobić mamie przyjemność, że wreszcie spoważniałam i skończyłam studia?