To nie jedyna taka reguła, więc może z Waszą pomocą napiszę też o innych, ale pierwsza, która przyszła mi do głowy. Dotyczy ona jedzenia, a ponieważ jemy wszyscy, to wszyscy mamy ciotki i wujów, którzy wierzą w którąś z tych reguł i robią nam z tego powodu piekło.
Oto oba warianty tej reguły:
- Nie zmuszaj się do jedzenia! W restauracji nie musisz zjadać wszystkiego do ostatniego okruszka, to przecież nie jest żaden obowiązek. Wmuszanie w kogoś jedzenia w gościach jest nieeleganckie; po prostu odmów. Nic nie musisz. Nie tłumacz się – kulturalna osoba powinna zrozumieć. Jedz tyle, by być najedzonym, ale nie przejedzonym. Zostanie pewien niedosyt, ale będziesz miał siłę wstać z krzesła po obiedzie. Rzucanie się na jedzenie i najadanie „na zapas” jest nieeleganckie. Jeśli masz w lodówce stary słoik dziwnych ogórków, których nie chcesz, to wyrzuć! Po co marnować miejsce na nieprzydatne, stare graty.
- Nie można marnować jedzenia! Na świecie jest tyle głodujących dzieci… Zawsze w restauracji proś o zapakowanie resztek na wynos i nigdy nie zostawiaj nic na talerzu. Jedzenia nie wolno wyrzucać, bo to marnotrawstwo w czystej postaci, za które idzie się do piekła. Kto nie szanuje chleba, ten sprowadza na siebie nieszczęście. Chleba nie wolno wyrzucać. Nic nie może się zmarnować – jedz resztki i produkty na granicy przeterminowania! Jedz nawet, jak ci nie smakuje, jeśli jesteś w gościach. Wszystkiego trzeba spróbować. Zjadaj zawsze do ostatniego okruszka – to eleganckie. Jeśli masz w lodówce stary słoik dziwnych ogórków, których nie chcesz, to je zjedz!
Wiele razy łamałam sobie głowę nad tymi dwoma regułami i próbowałam jednocześnie zjeść i nie zjeść, żeby nikogo nie urazić ani nie zszokować.
Która reguła jest prawdziwa?
12 comments
A mnie się wydaje, że akurat te dwie sytuacje zupełnie się nie wykluczają 😉 Czym innym jest wmuszanie w siebie jedzenia “bo dzieci w Afryce”, czym innym jest niewyrzucanie jedzenia. W restauracji możesz poprosić o zapakowanie na wynos i zjeść kiedy indziej. W gościach nie musisz w siebie wmuszać, bo to, że Ty wszystkiego nie zjesz, nie sprawi, że gospodarze to jedzenie wyrzucą (przynajmniej nie powinno…)
Ja jestem za zdrowym rozsądkiem w każdej sytuacji, ale myślę że małe gesty i małe nawyki pomagają zmieniać świat na lepsze. 🙂 Ja np. mieszkam sama i staram się tak planować zakupy i zamrażać wszystko, co się da 😉 żeby jak najmniej mi się marnowało. I powiem Ci, że bardzo rzadko zdarza mi się coś wyrzucić 🙂 P.S. Podoba mi się jak piszesz, na pewno będę zaglądać! 🙂
Autorka tego tekstu najwidoczniej jest bardzo podzielona. Ja osobiście od ponad roku trzymam w zamrażalniku spalone na węgiel grzyby, jedną czwartą niedojedzonej marchewki i kilka innych warzyw których już nie jestem w stanie zidentyfikować. Ale myślę osobiście ze jedyna rzeczą jaką mogę zrobić z tym majątkiem warzywnym to spakować to w paczkę i się nim podzielić.
Też jestem przeciwna marnotrawieniu jedzenia, ale to przecież nie oznacza: albo śmietnik albo mój żołądek. 😉 Tak jak napisała Stara Panna Z Kotem – można zamrozić, w restauracji wziąć na wynos itp. A w gościach wypada skosztować, ale nie ma obowiązku czyszczenia gospodarzom lodówki. 😉
nie zawsze da się zamrozić, właśnie dziś jestem po dwóch shake’ach bananowych i kanapkach z wszystkiego co było w lodówce więc wiem;) Czasem można zamrozić – jak np kiełbasę – tylko jeszcze mi się nie zdarzyło mieć ochotę na rozmrożoną kiełbasę…
Co do kiełbasy, to się nie wypowiem, bo nie jadam. 😉 Ale jasne, zawsze się może zdarzyć, że coś trzeba będzie wyrzucić, ale warto minimalizować takie przypadki – ale Ty to chyba już robisz po mistrzowsku. 😉
Ja też specjalnie nie jadam i dlatego jak jest np ognisko, a po nim zostaje parę kawałków, to jestem w kropce i nie mam pojęcia co zrobić. Zamrażam, ale potem wszyscy odmawiają jedzenia rozmrożonej, więc równie dobrze mogłam wyrzucić. Ale nie wolno wyrzucać ;]
Czasem warto zapytać gości czy nie zapakować im jakiś smakołyków, które zostały. Z mięsa może ucieszy się jakiś zaprzyjaźniony właściciel psa? Pewnie też kiełbachę można dodać do jakiegoś bigosu czy innego żurku (ale na tym to się już zbytnio nie znam)…
To wszystko wymaga sporej logistyki a w upał niestety nijak nie da się gościom wcisnąć kiełbasy pozostałej z ogniska ;D Chyba faktycznie powinnam oddawać psom i kotom i dać sobie spokój.
[…] i bardzo żałuję, bo to w ogóle nie są moje smaki. Być może to wszystko ma jakiś związek z tą regułą o której tu […]
[…] na temat innych wykluczających się życiowych reguł można znaleźć tu i […]
[…] już pisałam o dziwnych regułach dotyczących jedzenia, filtrów przeciwsłonecznych i wiadomości. Aha, i haseł. Teraz znów poniekąd o jedzeniu. Ta […]
[…] już pisałam o dziwnych regułach dotyczących jedzenia, filtrów przeciwsłonecznych i wiadomości. Aha, i haseł. Teraz znów poniekąd o jedzeniu. Ta […]