Nie każdy pali kadzidła, ale kto pali, ten wie, że kupowanie i palenie kadzideł może być hobby, a nawet niegroźną manią.
Indyjskie kadzidełka sprzedawane na ulicach i w India Shopach (nawiasem mówiąc coś rzadko widuję ostatnio India Shopy…) to temat znany każdemu, więc nie będę o nich pisać. Opowiem za to o kadzidłach tybetańskich i o tym, które warto kupować, a które tak średnio. Przez kadzidła tybetańskie mam na myśli z oczywistych powodów również a’la tybetańskie produkowane w Bhutanie i w koloniach tybetańskich w Indiach i Nepalu. Chodzi o ten sam styl kadzideł.
Mam akurat na półce pokaźny stosik, który mnie zainspirował do tego wpisu. Jakie są najpopularniejsze kadzidła tybetańskie?
Kadzidła z Men tsee khangu czyli Instytutu Medycyny Tybetańskiej w Dharamsali
Na prawie każdych kadzidłach znajdziecie informacje o dobroczynnych składnikach leczniczych (nazwy typu „love”, „nirvana” czy „healing” mówią za siebie), ale umówmy się… Nie ma co się na to nastawiać, gdy składniki były zbierane między ściekiem a laskiem obok drogi. A w Indiach myślę, że tak się może czasami zdarzać. Czy składniki zostały dobrane z sensem i jakie one są – to też zależy. Men-tsee-khang to z kolei instytucja pod patronatem J. Ś. Dalajlamy, w której pracują najlepsi medycy i lekarze, jakich wydała tybetańska ziemia. Dlatego jeśli coś jest w uspokajających, antystresowych, prozdrowotnych właściwościach kadzideł, no to dotyczy to właśnie tych. A właśnie, są jeszcze z tej serii specjalne, antystresowe kadzidła. Takie w niebieskim opakowaniu. Nie mam ich teraz pod ręką. One mi się jeszcze bardziej podobały. Mocniej pachną, goździkami. Ale są grube i ciężko je zapalić.
Kadzidła Potala
Najpopularniejsze i jednocześnie najczęściej podrabiane kadzidła. No właśnie, tu dochodzimy do ważnej informacji:
Kadzidła się podrabia
a kadzidła Potala się podrabia najczęściej!
Jeśli kupujecie w dobrym sklepie lub od zaufanej osoby, to na pewno Wasze kadzidła nie są podrabiane. Ale kupując w internecie lub byle gdzie nie ma tej pewności. Najczęściej na podrabiane kadzidła można się natknąć w Indiach. Mi się to po raz pierwszy zdarzyło w Darjeeling. One nawet nie były specjalnie tańsze, albo może były tańsze o 2 czy 5 rupii. Wyglądały tak samo. Paliły się inaczej. Ledwo dawało się je zapalić. Później kolega mi powiedział o podrabianych kadzidłach, że albo prawie wcale nie pachną, bo są z byle jakich surowców, albo pachną właśnie bardziej intensywnie i chemicznie – np. jeśli w kadzidłach jest cynamon, to w podrabianych kadzidłach będzie jakiś cynamon „identyczny z naturalnym” czy cynamonowy aromat, od którego robi się nieco mdło i słodko. Ogólnie chodzi o różnicę pomiędzy papierosami a podrabianymi papierosami. Ja bym chyba nie kupiła kadzideł na Aliexpress.
Kadzidła Potala to taki odpowiednik szamponu Head & Shoulders i herbaty Lipton. Jak nie ma nic innego, to spoko, ale wiadomo, że nie żyje się po to, by pić herbatę Lipton.
Rodzajów kadzideł nie ma nieskończenie wiele, choć pewnie nie widziałam jeszcze wszystkich. Np. do Potali bardzo podobne są takie w turkusowo-czerwonym kartoniku, których nazwy nie pamiętam, a te bhutańskie w haftowanej tubie to też wszystko jest jakby jeden rodzaj. W ogóle bardzo lubię te bhutańskie kadzidła, które są czerwone lub fioletowe i mają taką jakby…aksamitną konsystencję. Powiedziałabym: luksusową.
Są jeszcze nepalskie kadzidła w prostokątnych kartonikach w różnych kolorach „o zapachu” Milarepa, Zielona Tara, Czenrezik itp. Też są w porządku. Inny rodzaj, którego mi tu jeszcze brakuje, to te absurdalnie tanie kadzidła lokalne sprzedawane w miejscach typu Kalimpong zawinięte w celofan i z wetkniętą jakąś karteczką odbitą na xero. To są często kadzidła przyklasztorne. Jeśli szukać poza Men-tsee-khangiem zaufanego źródła kadzideł, to tym też bym ufała. Mają chropowatą powierzchnię i są zwykle brązowe. Takie kadzidła dość łatwo pokruszyć czy połamać i nie spotyka się ich w Polsce z uwagi na lokalny charakter i amatorski styl. Ale z tych samych powodów ludzie je lubią, bo każda taka partia to nowinka. Mam do nich sentyment.
Poniżej takie właśnie kadzidła z Kalimpongu. Chlip.
Czy ma znaczenie, czy kadzidła są wyprodukowane w Indiach, Nepalu, Bhutanie czy Tybecie?
Wbrew pozorom nie jest tak, że tybetańskie są najlepsze. Wiecie, jakie standardy produkcji i środowiska bywają w Chinach… także czasem lepiej sobie kupić kadzidła z Indii lub Nepalu wyprodukowane przez Tybetańczyków, niż „tybetańskie” z Tybetu. Moim zdaniem najlepsze są bhutańskie kadzidła. Mają najładniejsze opakowania i są zwykle najdroższe, choć nie wiem, czy to dlatego, że trzeba je po prostu importować, czy co? Ale chyba nie tylko dlatego, bo ich jakość rzadko zawodzi. Robią wrażenie i nadają się świetnie na prezent.
Jeśli nie przywożę sobie sama kadzideł z Indii i nie dostaję ich w prezencie, to kupuję je w tym sklepie w Warszawie. Kadzidła z Men-tsee-khangu sprzedaje czasem na Allegro mama mojego kolegi.
Więcej o tym, co tybetańskie tu:
One comment
Lubię zapach egzotycznych kadzideł, choć palę krótko, aby głowa nie bolała. Dobrze, że podałaś źródła nabycia tych oryginalnych.
Serdecznie pozdrawiam