Type and press Enter.

Najlepszy Ślązak na Podlasiu

Stało się coś okropnego i dopiero po paru godzinach miałam serce napisać o tym (niektórym) znajomym. Byli tak samo przygnębieni jak ja. Otóż przejeżdżałam dziś obok sklepu w Milejczycach i z drzwi były zerwane wszystkie napisy i naklejki a w środku nie paliło się światło. W śniegu na schodach nie było odcisków butów, więc nikt tam dziś nie był.

Sklep w Milejczycach był tak niesamowity, że przywoziłam tam każdego i nic już nie musiałam mówić. Czasem przed wejściem mówiłam: wyzywam cię, żebyś nic nie kupił. Ale nikomu nie udało się nic nie kupić, bo wszystko było tam fantastyczne.

Przedmioty powiedzą więcej, niż ja jestem w stanie, więc pokażę wam najcudowniejsze rzeczy, które zdążyłam tam kupić:

skarpetki_W_konie_horses_socks
Skarpetki w konie kupiłam na awaryjny prezent dla koleżanek. Po prawej spinka do włosów za 2,99 zł i lejek.
zegar_z_jezusem_szklany_dewocjonalia
Ten zegar kupiłam na prezent. Jeszcze nie wiem, dla kogo, także jeśli ktoś jest zainteresowany, to zapraszam na priv, a może mu się trafi!

 

parasol_na_jedzenie_muchy
Ten parasol na muchy dostałam od przyjaciół. Bo jak się je obiady na tarasie, to muchy czasem strasznie przeszkadzają. Wystarczy jednak położyć na stole taki parasaol, by rozwiązać ten problem.
IMG_4206
Garnuszek z żarptakiem prezentuję na papierze pakowym w stylu lat 90., który też tam kupiłam.

Esencją tego sklepu był jego właściciel, Ślązak, którego matka pochodziła z Podlasia, z Milejczyc. Jest bardzo fajny i z kim bym tam nie przyszła, to od razu się szło dogadać i każdy go ubóstwiał. Koleżanka zapytała raz Pana z Milejczyc, przeglądając w amoku towary: – Skąd pan to bierze??? Jeździ pan do jakiejś Korei czy co??

A on powiedział, że stąd co wszyscy, tylko on wie, co kupować.

Innym razem powiedziała: – Pan to ma naprawdę dobry gust.

-Wiem – odparł.

Raz chcieliśmy z kolegą iść do restauracji, to nam najbliższą odradzał i przy okazji narzekał, że na Podlasiu jedzenie jest okropne, bo „do sosu ładują marchewkę, co to jest, marchewka w sosie?!” Tal sobie z nami zawsze żartował.

Jak byliśmy tam z tatą po żarówki, to opowiadał o głupiej polityce Unii odnośnie żarówek, a my się z nim oczywiście zgadzamy.

Raz robiłyśmy z koleżanką wielkie zakupy i chciałyśmy wytargować od niego za darmo ładne torebki na te zakupy. Powiedział,że kupił je po to, żeby je rozdawać do zakupów, ale okazało się, że nie może ich rozdawać, bo są za ciężkie o miligram czy coś takiego, więc prawo mu zabrania je rozdawać i musi je sprzedawać. Zapłaciłyśmy mu więc grosz za siatkę i nam ją dał (jakby co to to się NIE WYDARZYŁO; to uwaga na wypadek, gdyby ktoś miał zamiar go za to ścigać. Mam nadzieję, że nie zamknął sklepu przez coś takiego…) [prawie mi się nie chce w to wierzyć, ale owszem, są takie przepisy, cytuję za stroną Ministerstwa Środowiska:

„Czy torba na zakupy z tworzywa sztucznego o grubości poniżej 15 mikrometrów może być w każdym przypadku bezpłatnie oferowana klientowi?

Nie. Bardzo lekka torba na zakupy z tworzywa sztucznego (o grubości poniżej 15 mikrometrów) może być bezpłatnie oferowana klientowi wyłącznie w przypadku, gdy jest przeznaczona do pakowania żywności sprzedawanej luzem, jako ich podstawowe opakowanie, co jest związane ze względami higienicznymi.

Czy torba na zakupy z tworzywa sztucznego o grubości materiału równej 50 mikrometrów podlega opłacie recyklingowej?

Nie. Opłacie recyklingowej podlegają torby na zakupy z tworzywa sztucznego o grubości materiału poniżej 50 mikrometrów (do 49 mikrometrów włącznie).

Czy bardzo lekka torba na zakupy z tworzywa sztucznego, która nie podlega opłacie recyklingowej, może mieć grubość 15 mikrometrów?

Nie. Bardzo lekka torba na zakupy z tworzywa sztucznego jest torbą o grubości materiału poniżej 15 mikrometrów, a więc do 14 mikrometrów włącznie. „

Raz potrzebowałam wieszaka, miał komplet dziesięciu wieszaków, ale ja potrzebowałam tylko jednego, więc mi dał jakiś własny spod lady. I tak kupiłam następnym razem tamte wieszaki, bo były śliczne.

różowy_pastelowy_wieszak

Kupiłam tam też za a 9,99 zł taką małą maszynkę, która jak się wyłączy światło, to rzuca tańczące, kolorowe gwiazdki na sufit. Dałam ją mamie (i jak ostatnio u niej byłam, to widziałam, że jest włączona non stop), chciałam drugą, to pan z Milejczyc powiedział, że mi zamówi. Potem w ciągu miesiąca znalazłam jeszcze paru innych chętnych, którzy ustawili się w kolejce po tą maszynkę.

Jak teraz o tym myślę, to to było zbyt piękne i musiało się tak skończyć. Jakby sklepy mogły sobie bezkarnie być fantastyczne, to pewnie większość by była. Prawie zawsze ja i moje koleżanki wychodziłyśmy stamtąd z poczuciem, winy obładowane o wiele większą ilością przedmiotów, niż było nas stać i niż były nam potrzebne. No, teraz przynajmniej wiem, że było warto. Niczego nie żałuję.

A ponieważ internet jest głupi, to dodam tu słowa kluczowe i może dzięki nim pan Ślązak z Milejczyc zobaczy kiedyś ten wpis i będzie mu miło: najlepszy sklep w Milejczycach, najlepszy sklep na świecie, najlepszy sklep na Podlasiu, najlepszy sklep w Milejczycach, najlepszy Ślązak na Podlasiu.

PS. Napisałam do Ślązaka i po paru tygodniach od tego wpisu znów otwiera swój sklep 🙂

One comment

  1. Rewelacyjnie!

Comments are closed.