Jeśli jeździło się kiedyś np. po Indiach z ciężkim plecakiem, to czasem odstawiało się go w kawiarni pośród innych ciężkich plecaków, zamawiało herbatę i brało z półki ciężki przewodnik Lonely Planet. Co kilka lat wychodziły kolejne edycje i teraz patrząc z perspektywy – to były bardzo dobre przewodniki po całym świecie. Były naszpikowane szczegółami: że jak jesteś w Siliguri, to w tym budynku dostaniesz wizę do Sikkimu, a zdjęcie do wizy zrobisz za rogiem w zielonym domu, a potem było napisane ile trzeba czekać, z którego stanowiska odjeżdża jeep do Gangtoku i ile kosztuje. Nie jeździłam z przewodnikami Lonely Planet w kieszeni, ale czasami, gdy trzeba było wysiąść gdzieś z pociągu o świcie, to sprawdzało się wcześniej tani hotel obok dworca i wszystko kończyło się dobrze.
Sprawdziłam wczoraj, co się stało z przewodnikami Lonely Planet.
Nie będzie chyba zaskoczeniem, że kupowało je coraz mniej osób.
Postanowiono je więc „unowocześnić”.
Z części twórców zrezygnowano, a części poradzono, by pisali przewodniki zza biurka, zamiast z podróży.
Efekt? Błędy i brak żywego doświadczenia, które jest jedynym sposobem, by dowiedzieć się o hotelu w Tashiding, który kosztuje 6 zł za noc.
Zamiast tego coraz więcej było drogich hoteli, które ktoś sobie znalazł w internecie, więc to przestało mieć sens (ta część opowieści dobrze wpisuje się w nasz niedawny tekst o tym, że pisanie do internetu zjadło swój ogon).
Ale tak naprawdę nie o samym przewodniku chcę tu napisać, bo zaszokowało mnie coś innego. Gdy sprawdzałam przewodnik, na stronie Lonely Planet dowiedziałam się też o zamknięciu forum, które mu towarzyszyło. Rzeczywiście, było kiedyś takie forum. Ja z niego w zasadzie nie korzystałam, ale jak z tymi przewodnikami – jak chciałeś się dowiedzieć, czy taką to a taką drogą da się aktualnie wjechać do Nepalu, to się sprawdzało na forum. To było jedno z największych tego typu miejsc w internecie i działało chyba co najmniej kilkanaście lat. Było tam dużo ludzi, którzy mieszkają na miejscu, podróżują, i mówią, hmm. Prawdę.
Oto, co jest napisane na stronie tego forum:
Świat podróży zmienia się. W następstwie globalnych wstrząsów spowodowanych przez pandemię COVID-19 postanowiliśmy wprowadzić nasze ukochane forum, Thorn Tree, w tryb „tylko do odczytu”, co uniemożliwiło tworzenie nowych postów. Pomogło to ograniczyć rozpowszechnianie informacji, które mogłyby prowadzić do niebezpiecznych podróży w szybko zmieniającym się świecie.
Teraz, w 2021 roku, gdy nadal mierzymy się z efektami pandemii, zdajemy sobie sprawę, że podróżujący potrzebują różnego rodzaju narzędzi do poruszania się po tym nieprzewidywalnym krajobrazie.
Wydając się na nową podróż, aby dostarczyć Ci jeszcze lepsze wskazówki, wsparcie i informacje na temat Twojej następnej podróży, podjęliśmy trudną decyzję o całkowitym zamknięciu i usunięciu naszych forów Thorn Tree.”
Była taka scena w Harrym Potterze, gdzie Hermiona czyta między wierszami nowomowy jakiegoś ministerialnego komunikatu. Pamiętasz? Więc i my teraz przeczytajmy między wierszami tego żałosnego, korporacyjnego komunikatu.
Forum internetowe, na którym ludzie piszą prawdę, mogłoby prowadzić do niebezpiecznych podróży w szybko zmieniającym się świecie.
Porady o tym, co zjeść, gdzie nie zostać okradzionym, jak coś obejść, pójść na skróty, były normalne przez ostatnie 100 lat i dłużej. Ale dziś, w „szybko zmieniającym się świecie”, mogą doprowadzić do „niebezpiecznych podróży”. Przypomniało mi się, co ostatnio pisałam o portalu Grono.net. Było tam np. forum o opuszczonych miejscach, gdzie ludzie pisali – szok – prawdę. Było tam super. A potem to forum znikło. Byłam raz w grupie na Facebooku na temat opuszczonych miejsc. Ktoś napisał, że gdzieś wszedł, a pod spodem odpisano mu, że to niebezpieczne, że to nielegalne i że dzwonią na policję 😀
Doszliśmy do tego punktu w historii, że głupie forum o podróżach było już niebezpieczne. Może wydaje się śmieszne, że to tak przeżywam, ale zastanów się nad tym. Nie można już napisać, gdzie zostaniesz okradziony na dworcu w Delhi, bo to mogłoby kogoś urazić i szerzyć niebezpieczne stereotypy. Nie możesz już napisać o miejscach, w których trzeba się zmęczyć i samemu zastanowić, bo komuś mogłoby się coś stać. Szczerze? Ponieważ forum zamknięto w 2021 r., to myślę, że zadecydowało jeszcze coś. Na forum byli ludzie mieszkający na całym świecie. Ktoś np. pytał: w czasach pandemicznych czy można jechać do Korei/ Indii/ Krapkowic/ Zimbabwe, czy trupy leżą tam na ulicach?
I okazywało się, że trupy nie leżą tam na ulicach.
Nie leżą tu, nie leżą tam, to gdzie leżą?
Nie mogło się okazać, że nigdzie, bo to było niezgodne z ówczesną narracją, więc forum trzeba było zamknąć. (możliwe, że tę uwagę o trupach potem skasuję, żeby mi nie skasowali bloga ;D)
Być może to jest śmieszne, że to tak przeżywam. „to jakieś głupie forum, Sonia. Co z tego?”. Nie chodzi o podróże. Zauważ, że rośnie zakres rzeczy, które wiemy wewnętrzne – jako jednostka, w rodzinie, w kraju – ale nie ma o nich nic nigdzie w internecie lub są w internecie opisane w krzywym zwierciadle. Zdrowie, podróże, jedzenie – przykłady można mnożyć i właśnie to, że dotyka to już nawet tak teoretycznie śmiesznych tematów, jak podróże, jest bardzo frapujące.
Zmierzam do tego, że prawdy na nawet najbardziej banalny temat nie dowiesz się już z artykułów on-line, artykułów off-line praktycznie już nie ma, fora są zamknięte, a na Facebooku można pisać tylko to, co jest tak bardzo bezpieczne i poprawne, że szkoda prądu. I to jest temat do dyskusji, która się nie odbędzie, bo nie ma już gdzie się odbyć.